Ostatni Jedi?

KATEGORIA: Kultura

STAR WARS VIII: THE LAST JEDI

tekst: Bartłomiej Stefaniak

Trudno oceniać mi kolejną część sagi na której się wychowałem i której jestem oddanym fanem. Zadania tego nie ułatwiają mi twórcy Ostatniego Jedi, którzy zręcznie grając na sentymentach fanów jednocześnie proponują nam kino akcji z dużym budżetem, ale nierówną fabułą.

Minęły 2 lata od premiery Przebudzenia Mocy, które przywróciło świat Star Warsów na ekrany. Udany początek nowej sagi zgrabnie łączył świat pierwszych części z nowymi postaciami i wątkami, często porównywano go do Nowej Nadziei, czyli pierwszej części Star Warsów (chronologicznie czwartej). W Ostatnim Jedi również spotykamy wiele nawiązań, tym razem do Imperium Kontratakuje. Mam świadomość, że doszukiwanie się takich nawiązań może wydawać się naciągane, ale nie jest to tylko moje spostrzeżenie, osoby które znają „klasyczne” części sagi  i z którymi o tym rozmawiałem również zauważyli te podobieństwa. I to prawdopodobnie najmocniejsza część Ostatniego Jedi, który inspirując się najlepszą częścią całej sagi rozpieszcza wiernych fanów i niejako „wprowadza” nowych widzów w historię uniwersum. Z drugiej  strony jednak widać, że twórcy musieli dostosować się do współczesnego widza kina komercyjnego, czyli wykreować kosztowne widowisko, które będzie w stanie zainteresować przez ponad 2,5 h. Efektem takiego połączenia niestety jest wrażenie, że najnowsza część sagi jest nierówna. Scena walki w kosmosie zachwyca rozmachem, ale chwilę później otrzymujemy płaskie dialogi i komiczną wręcz scenę z klatką piersiową Kylo Rena w roli głównej (żeby nie wspomnieć o scenie z Księżniczką Leią Morganą, która już zdążyła stać się hitem w internecie - musicie to zobaczyć!).  Dużo w Ostatnim Jedi humoru, czasami niepotrzebnego, ale rozumiem ten zabieg - to w końcu również film dla najmłodszych. Bardziej raziła mnie tania rzewność, szczególnie gdy bohaterowie w ciągu kilku minut filmu potrafili nam przypomnieć kilkanaście razy, że moc jest z nami. Ostatecznie wywoływało to efekt odwrotny do zamierzonego, Rebelianci zamiast nas zachwycać bardziej nas bawili.

Twórcy ósmej części Star Wars nieźle to sobie wykombinowali. Wplatając do fabuły klasyczne postacie z poprzednich części zadowolą starych fanów, natomiast duża ilość akcji, efektowne walki i odrobinę płaska fabuła spełnią oczekiwania współczesnego widza, który przywykł do blockbusterowych produkcji z superbohaterami w roli głównej. Chciałoby się napisać „wilk syty i owca cała” jednak takie rozwiązanie ostatecznie szkodzi filmowi, który jest przez to nierówny.

Ostatni Jedi (2017, USA)
scenariusz i reżyseria: Rian Johnson

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK