UNCLE ACID AND THE DEADBEATS - OVER AND OVER AGAIN

Najlepsze Albumy 2017

KATEGORIA: Afera

Jakie albumy wyróżniały się w roku 2017? Dziennikarze muzyczni Radia Afera znają na to pytanie odpowiedź!  Sprawdźcie, jakie płyty w minionym roku najbardziej spodobały się prowadzącym Aferytm!
                                                                                                                                                       
Paulina Michnikowska:

  • Ulver THE ASSASSINATION OF JULIUS CAESAR - Banda niegdyś mrocznych nie stroniących od eksperymentów Norwegów wybrała się w sentymentalną podróż w lata 80, krokiem tanecznym, posuwistym, równocześnie taktycznie poplątanym. Od barokowego przepychu bywa tutaj duszno, z drugiej strony rześko zawiewa od fjordów. 

  • EABS REPETITIONS (LETTERS TO KRZYSZTOF KOMEDA) - Hołd dla twórczości Krzysztofa Komedy z właściwym tematowi szacunkiem, ale bez całowania w pierścień. Ogromny plus za współczesne smaki oraz samplowane i perfekcyjnie zaaplikowane dialogi z filmów
    podkręcające klimat płyty.

  • Paulina Przybysz CHODŹ TU - Manifest Matki Polki na Maunt Evereście! Szczerość, szczerość, szczerość plus fenomenalne aranże i produkcja.

  • Bjork UTOPIA - Futurystyczna wizja raju, którą kupuję od a do z. Najwyraźniej współpraca z hiszpańskim producentem Arca wychodzi Bjork na dobre i w szczęściu i w nieszczęściu.

  • Thundercat DRUNK - Ekscentryczna, lekko mglista " pijacka" spowiedź Thundercata. Pulsuje głębokim groovem, urzeka wygibaśnymi smaczkami oraz nawiązaniami. Jest zabawnie, nostalgicznie i bardzo zmysłowo.
                                                                                                                                                       
Tomasz Ziołek:

  • LCD Soundsystem  AMERICAN DREAM - Szczerze mówiąc liczyłem na coś bardziej tanecznego. Jest melancholijnie, gorzko i podniośle. James Murphy nie wyszedł jednak z wprawy i ciężko uwierzyć w to, że projekt nie wydał nic przez 7 lat. Elektryzujące brzmienie, świeże spojrzenie, świetne aranże i czerpanie garściami z wielu gatunków. Bez wątpienia najlepszy krążek w tym roku.

  • Kendrick Lamar DAMN. - Nie lubię współczesnego hip hopu, a Kendrick jest bez wątpienia wyjątkiem potwierdzającym te regułę. Jeden z najlepszych obecnie raperów co udowodnia z każdym kolejnym albumem. Tak jest i na "DAMN.", na którym raper dość mocno zmienia styl. Bity na płycie są skromniejsze, bardziej surowe, a teksty odpolitycznione. Efekt finalny? DAMN!

  • Beck COLORS - Wśród znajomych słuchających muzyki alternatywnej nie znam nikogo, kto nie lubi Becka. Trudno się temu dziwić, bo jest on jednym z najbardziej eklektycznych i utalentowanych muzyków w branży. Nie odcina kuponów, cały czas eksperymentuje i szuka nowego stylu. Pokazuje to również i na "Colors", chyba najbardziej rozrywkowym albumie w swej dyskografii.

  • Royal Blood HOW DID WE GET SO DARK? - Z niecierpliwością czekałem na drugą płytę duetu, a ten znów mnie nie zawiódł. Obiektywnie rzecz biorąc, drugi krążek zespołu jest niesamowicie podobny do debiutu. Energiczny, chwytliwy, pełen dobrych riffów i fajnych aranży. RB nie robi muzycznej rewolucji, ale wciąż dostarcza powiewu świeżości na nudnej i wymierającej rockowej scenie.

  • Nagrobki GRANIT - Chciałem zawrzeć tu coś polskiego, lecz wg mnie dobrych polskich płyt w tym roku nie ukazało się zbyt wiele. Finalnie wygrały Nagrobki, które przebiły Darię Zawiałow czy projekt Zimpel/Ziołek. Dzięki tej płycie odkryłem ten zespól na nowo, mimo iż Nagrobki pozostają konsekwentne w formie którą na początku obrały – jest mrocznie, ciężko i o śmierci.
                                                                                                                                                       
Alex Lis:

  • Sevdaliza ISON - Bardzo zmysłowa płyta, pełna połamanych i dusznych dźwięków. Zakochałam się w Sevdalizie od pierwszego odsłuchu “Shahmaran”, a i oglądanie jej tańca w teledysku do “Human” robi piorunujące wrażenie. Świetny debiut i zacieram rączki na kolejne wydania tej wszechstronnie utalentowanej artystki.  

  • Bjork UTOPIA - Kolejny z zaskakujących albumów tego roku. Być może niektórzy uznają, że jest typowy dla samej Bjork, jednak dla mnie zawsze pozostanie ona mistrzem w wymykaniu się konwenansom i eksperymentowaniu z dźwiękami. Mnóstwo dziewiczych brzmień z samej Islandii i organiczne bity producenta Arci to coś, co cechuje najnowsze wydanie ekscentryczki z Reykjaviku.  

  • Kaitlyn Aurelia Smith A KID - Znana z misternego tkania syntetycznych dźwięków, Kaitlyn Aurelia Smith nie zawiodła po raz kolejny. Przez cały czas trwania płyty, artystka raczy nas elektroniką otwierającą bramy do innego świata. Co mnie w tym absolutnie ujęło, to niesamowita zdolność artystki do malowania obrazów dźwiękiem- wystarczy zamknąć oczy słuchając jej i każdy bardzo szybko zrozumie co mam na myśli. 

  • Fink RESURGRAM - W tym roku Fink zaserwował nam siebie w zupełnie innej odsłonie niż tej, z której dotąd go znaliśmy. Tak jak nie byłam wielką fanką jego poprzednich płyt, tak ta chwyciła mnie za serce od pierwszego przesłuchania tytułowego utworu “Resurgram”. Zmysłowość bijąca z ciemnych, bluesowych aranżacji oraz ich oszczędność połączona z przeszywającym wokalem Finka wbija w fotel i każe tańczyć równocześnie. 


  • King Krule THE OOZ - Trzecia płyta Archiego Marshalla to przedstawienie południowego Londynu w najlepszym wydaniu. Trip-hop, jazz i elektronika mieszają się tu z melorecytacją artysty, który wypluwa z siebie ból istnienia. Beznadziejne romanse, depresja i samozniszczenie to główne tematy albumu, a przedstawienie ich w tak smacznym wydaniu wprawia słuchacza w hipnozę i chęć sięgnięcia po więcej.
                                                                                                                                                       
Edgar Hein:

  • Pablopavo i Ludziki LADINOLA - Moja słabość do Pawła Sołtysa była i jest olbrzymia, należy jednak po prostu przyjąć, że to kolejny świetny krążek - bardzo równy, tekstowo jak zwykle świetny, muzycznie delikatniejszy od poprzedników. Dziwić mógł wybór pierwszego singla, jednak po kilku przesłuchaniach okazał się być to strzał w dziesiątkę.

  • Hańba BĘDĄ BIĆ - Nie sądziłem, że drugim krążkiem będą w stanie jeszcze mnie w jakiś sposób zaskoczyć, a jednak udała się im ta sztuka. Podwórkowa orkiestra nie tylko się rozwinęła, ale także nadal uderza świeżością.

  • Decapitated ANTICULT - Polski walec udowodnił, że są absolutną ekstraklasą światowego ekstremum muzycznego. Anticult to najdojrzalszy album chłopaków, coraz bardziej progresywny w porównaniu do chociazby Blood Mantry i nie powinno dziwić, że był stawiany w światowych rankingach w okolicach szczytu. Miał być startem do ostatecznego podboju świata, ale z wiadomych powodów niestety nie będzie.

  • Coals TAMAGOTCHI - Duet, który przy zalewie tego typu muzyki i postawy, wyróżnia się dbałością o szczegóły i niebanalnością. Album, który uderza wręcz swymi prostymi, ale niezwykle udanymi kompozycjami, gdzie przejście od wokalizy do wręcz rapowania nie tylko nie przeszkadza, ale wręcz uwodzi. Sztos!

  • Bass Astral x Igo ORELL - Jeżeli rockandrollowcy mają się brać za robienie elektroniki to niech robią to tak. Drugi krążek, drugi sukces, drugi raz zaczarowali nie tylko mnie. Tam wszystko siedzi, tam nadal jest niebanalnie, tam głos wokalisty urzeka jeszcze bardziej niż w Clock Machine. Idźcie i słuchajcie tego wszyscy!
                                                                                                                                                       
Witold Regulski:

  • Laura Marling SEMPER FEMINA - Najpilniejsza uczennica Boba Dylana. Ciągle bliska tradycji folkowego grania, a zarazem oryginalna i podążająca swoją ścieżką, z albumu na album coraz pewniejsza siebie i dojrzalsza. „Semper Femina” to płyta oszczędna, ale jednocześnie bogata brzmieniowo, emocjonalna, zmysłowa i – jak mówi sam tytuł – bardzo kobieca.

  • Fleet Foxes CRACK-UP - Najbardziej wyczekiwana przeze mnie płyta roku, głównie dlatego, że w pewnym momencie poważnie zwątpiłem w to, że zespół z Seattle czeka jeszcze jakakolwiek przyszłość. Na szczęście Robin Pecknold i spółka moich oczekiwań nie zawiedli. „Crack-up” to ponure, zróżnicowane, epickie prog-folkowe dzieło, zdecydowanie do słuchania od dechy do dechy.

  • EABS REPETITIONS (LETTERS TO KRZYSZTOF KOMEDA) - Spośród wszystkich płyt, które ukazały się w 2017 roku na naszym rodzimym rynku, propozycję EABS stawiam zdecydowanie na pierwszym miejscu. Piękny hołd dla jednego z najwybitniejszych polskich muzyków, z drugiej strony – wzorowo zaprezentowany własny styl. Jazz na tym albumie jest klasyczny i nowoczesny jednocześnie.

  • Father John Misty PURE COMEDY - Sporo czasu zajęło mi docenienie tej płyty, nie tak przebojowej i bogatej aranżacyjnie jak wcześniejsze albumy Tillmana. Unosi się jednak nad nią duch Eltona Johna czy George'a Harrisona. Jeśli komuś nie przeszkadza pretensjonalność muzyka, to w tych akustycznych utworach mówiących o kondycji współczesnego społeczeństwa znajdzie sporo
    rozrywki, choć oczywiście gorzkiej.

  • Thundercat DRUNK - Thundercat jest pijany. Na "Drunk" udaje mu się jednak uniknąć bełkotu i karykaturalności, co przy tak eklektycznym albumie jest nie lada osiągnięciem. Na swojej imprezie muzyk serwuje nam cały wachlarz gatunków muzycznych (od funku, r'n'b, soulu, przez jazz po hip hop), emocji, humoru, no i - jak na przykładnego gospodarza przystało - plejadę znakomitych gości.
                                                                                                                                                       
Hubert Jóskowiak:

  • Lorde MELODRAMA - Idealne połączenie popowej przebojowości z melancholią i alternatywnymi brzmieniami. Lorde stworzyła album, który wpasuje się prawie w każde gusta, a przy tym niesamowicie bezbłędny - na "Melodrama" nie sposób znaleźć słabego utworu.

  • The National SLEEP WELL BEAST - Nie jest to może album tak dobry jak poprzednie dzieło grupy z Cincinnati, ale "Sleep Well Beast" i tak wyróżnia się wśród tegorocznych albumów. Warto zwrócić uwagę na singlowe "The System Only Dreams in Total Darkness", jeden z najlepszych kawałków w dyskografii The National.

  • The War on Drugs A DEEPER UNDERSTANDING - Jak brzmiałoby Dire Straits gdyby Mark Knopfler urodził się trochę później? Na szczęście nie potrzebny nam wehikuł czasu bo The War on Drugs pokazują jak nagrać oldschoolową, heartland-rockową płytę w 2017 roku. Płyta, którą trzeba przesłuchać, chociażby dla kawałka "Strangest Thing" - jednej z najpiękniejszych kompozycji minionych 12 miesięcy.

  • Algiers THE UNDERSIDE OF POWER - Tak może brzmieć muzyka za 20 lat. Na niesamowicie futurystycznym albumie "The Underside of Power" rock miesza się z soulem, gospel z psychodelią, a nad wszystkim góruje niesamowity przekaz płynący z tekstów Franklina Fishera. Nowy album Algiers sprawdza się świetnie także w formie koncertowej, co muzycy udowodnili w tym roku m.in. w Poznaniu.

  • EABS REPETITIONS (LETTERS TO KRZYSZTOF KOMEDA) - Muzycy projektu Electro-Acoustic Beat Sessions na swojej debiutanckiej płycie wzięli na warsztat absolutną klasykę polskiego jazzu, czyli twórczość Krzysztofa Komedy. Pomysł bardzo ryzykowny, ale wrocławianie obronili się w stu procentach. "Repetitions" to zdecydowanie najlepsza płyta jaka w tym roku ukazała się nad Wisłą.
                                                                                                                                                       
Jakub Haplicznik:

  • King Krule THE OOZ - Kolejna próba zdobycia księżyca i wydzieliny z ludzkiego ciała - w skrócie, "The Ooz". Płyta która wrasta w słuchacza powoli, niemal hipnotycznie - i nie pozwala się uwolnić. Połączenie post-punku,  jazzu, rockabilly, bossa novy i poezji zapakowane w zadymiony bar - Archy Marshall wskrzesił w tym roku muzykę gitarową na swoich zasadach.

  • Moses Sumney AROMANTICISM - Zamiłowanie do minimalizmu przetrwało w Mosesie aż do debiutanckiego albumu, choć od ballad acapell'a do najlepszego tegorocznego debiutu przeszło długą drogę. "Aromanticism" to doskonale terapeutyczna rozprawa o miłości i jej braku, która doskonale dopełnia się na polu delikatnych "layerowanych" kompozycji i wrażliwych, poetyckich tekstów.

  • Algiers THE UNDERSIDE OF POWER - Jeśli jest coś co przywróciło mi wiarę w buntownicze podwaliny rocka, to jest to ta płyta. Algiers potrafią jednocześnie korzystać z klasycznego rockowego instrumentarium, tłumaczyć trendy obecne w muzyce na swój industrialny język i do tego wykorzystać niesamowity gospelowy wokal Franklina Fishera w niemal punkowy sposób.

  • Vince Staples BIG FISH THEORY - Na "Summertime '06", Vince pozostawił sobie dużo pola do popisu - zarówno jeżeli chodzi o długość płyty jak i wycofane bity. Teraz, żeby przypieczętować swoją pozycję robi coś zupełnie przeciwnego. Na 2-stepowych i eksperymentalnych beatach w 36 minut udaje mu się zmieścić zarówno jedne z lepszych bangerów tego roku, jak i masę świetnych
    wersów.

  • Tyler, the Creator FLOWER BOY - Tyler ściąga maskę prowokatora, a zostaje ze swoją samotnością i w otoczeniu jednych z najlepszych beatów tego roku. Jeśli więc ktoś odsuwa na drugi plan swój największe atuty i robi przy tym tak dobrą płytę - to zdecydowanie zasługuje na tegoroczne podium.
                                                                                                                                                      
Julia Szymańska:

  • Min T ASSEMBLAGE - Assemblage to mocno zróżnicowany stylistycznie krążek, który długo się nie znudzi. Warto poświęcić swój czas, by przebić się przez gęstą sieć przesterowanych gitar, bębnów i elektroniki. Razem tworzą płytę żywiołową, ale jednocześnie klimatyczną i momentami mroczną. Myślę, ten album spodoba się wszystkim osobom, które w muzyce cenią sobie eksperymenty i ryzyko. W tym przypadku eksperyment się udał.

  • Gang Śródmieście FEMINOPOLO - Istna bomba na koniec roku! Prawdziwa punkowa energia zaklęta w dźwiękach disco, a do tego mocne, wartościowe teksty o ciężkiej rzeczywistości kobiet. Jeśli nie słuchałeś, zacznij, ale to już! Bo młoda wiedźma ze szpadlem przyleci, wykopie ci płytki grób i podzielisz los polskiego patriarchatu!

  • Coals TAMAGOTCHI -  Jeśli kiedyś miałabym przenieść się w przyszłość tunelem czasoprzestrzennym, puściłabym sobie Coals. Ten album pasuje do takich podróży ze swoją zakręconą, nowoczesną muzyką elektroniczną i lekkimi hip – hopowymi akcentami. Na tym nie koniec – mogłabym powspominać sobie przeszłość, a dokładniej lata 90-te, bo nostalgia obecna na tym albumie mocno to ułatwia. Ten krążek to skarb dla wszystkich tych, którzy uwielbiają udane połączenie tego, co nowoczesne z tym, co minione.

  • Greta van Fleet FROM THE FIRES - Zbierajcie szczęki z podłogi, bo oto Robert Plant Junior z rodziną postanowili zrobić nam odrodzenie rock n rolla. I to wszystko za pomocą jednego, głośnego albumu. Na "From the Fires” chłopaki grają z niekłamaną rock'n'rollową energią i prostotą. I choć porównania do takich gigantów jak Led Zeppelin czy Rush sypią się często i gęsto, to jeszcze nie ten poziom wirtuozerii. Bardzo możliwe, że za parę lat bracia Kiszka go osiągną.

  • niXes NIXES - Chociaż najnowszy projekt Ani Rusowicz różni się zasadniczo od jej poprzednich bigbitowych dokonań, miłośnicy retro znajdą u niXes coś dla siebie. Ten album to dziesięć łagodnych kompozycji, pełnych syntezatorów i stonowanych gitarowych dźwięków. Całość prezentuje się przyjaźnie, nostalgicznie i trochę sennie. W sam raz dla sympatyków lekko monotonnej, gitarowej muzyki, która przeniesie ich czterdzieści lat wstecz.
                                                                                                                                                       
Wojciech Mrowicki

  • Foo Fighters CONCRETE AND GOLD - Kawał solidnego rockowego przytupu. Dave Grohl zawsze w formie!

  • Beck COLORS - Powstawała 4 lata i czuć tę jakość. Styl i szyk nie do podrobienia.

  • Hey CDN - Klasyki klasyka w nowych wersjach. Krystaliczne brzmienie i produkcja.

  • POTH PRZEMIANY - Wrocławianie do rocka dodali pop w ambitny i ciekawy sposób.

  • Me And That Man SONGS OF LOVE AND DEATH - Niby nic nowego a jednak... Zdobyła zagraniczne rynki przed rodzimym.
                                                                                                                                                       

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK