BŁAŻEJ KRÓL - TE SMAKI I ZAPACHY

Audioriver 2018 – święto muzyki w tragicznym czasie

KATEGORIA: Muzyka

Weekend trwający od 27-ego do 29-ego lipca 2018-ego roku w świecie polskiej muzyki zostanie zapamiętany z powodu dwóch smutnych wydarzeń - śmierci Olgi „Kory” Jackowskiej oraz Tomasza Stańki. Wokalistka zespołu Maanam i jazzowy trębacz niestety przegrali nierówną walkę z rakiem.

Tragiczne wydarzenie nie powinny przesłonić jednak tego co w tym czasie wydarzyło się w Płocku. W środku sezonu festiwalowego odbył się największy w Polsce event z muzyką elektroniczną. Dwie rzeczy trzeba zaznaczyć na początku, aby czytelnik w pełni mógł zrozumieć relację z tego wydarzenia. Autor:

  • był audioriver’owym debiutantem,
  • na festiwalu spędził tylko kilka, kilkanaście godzin.

Kto wypadł najlepiej?

Rosalie. – artystka, która do tej pory bardziej kojarzona była ze światem pop’u i r’n’b, i tylko od czasu do czasu ewentualnie udzielająca się w projektach stricte elektronicznych (takich jak, np. Heartbreaks and Promises vol. 4). Zaprezentowała się jako jedna z pierwszych na głównej scenie i pokazała, że Audioriver pomimo silnie sprecyzowanego formatu, jest festiwalem bardzo pojemnym i dającym szanse pokazania się artystom z sąsiednich gatunków muzycznych. Bardzo mocny set zagrali Panowie z Seltron 400 – solidną dawką energii przed kolejną częścią wieczoru, pokazali, że liczną publiczność mogę przyciągnąć nie tylko zagraniczne gwiazdy. Maribou State zaznaczyli ze sceny, że w Płocku po raz pierwszy grają z żywymi instrumentami i ich występ można określić jako poprawny. Zabrakło jednak siły, która zachęciłaby do czegoś więcej niż potupania nóżką. Damian Lazarus & The Ancient Moons to klasa sama w sobie. Swoim występem pokazał za co polska publiczność go tak uwielbia i dlaczego tak licznie zebrała się na jego występie. Bonobo dał występ bardzo niejednoznaczny. Muzycznie i instrumentalnie na najwyższym poziomie, energetycznie: uzależniony od tempa utworu, bardziej energetyczne kawałki porwały ludzi do szalonego tańca, spokojniejsze powodowały lekkie ziewanie. Najlepszy występ wieczoru należał jednak do Cleptona, na którego występie, publika bawiła się w maskach odwzorowanych na tą, która zakrywa twarz charakterystycznego producenta. Burn Stage po występie Cleptona zaproponował jeszcze dwa bardzo dobre sety w wykonaniu Giorgia Anguli oraz Andhim. Po nich około 6 rano trzeba było zawijać się do Poznania.

Organizacja?

Upalne lato, genialne miejsce, usytuowanie na plaży wzdłuż brzegu Wisły, świetna współpraca z miastem, kilka naprawdę dobrze przygotowanych scen. Do tego bezchmurne niebo, które pozwoliło przy dźwiękach muzyki oglądać występujące raz na kilkadziesiąt lat pełne zaćmienie księżyca. Wszystko to pozwala wystawić festiwalowi najwyższą notę. 

Dla kogo to festiwal?

Odcinek dzielący Poznań i Płock to jakieś 250 km w jedną stronę. Biorąc pod uwagę, że autor choć nie jest największym fanem muzyki elektronicznej w Polsce, a na festiwalu spędził niecałe 10h i dalej twierdzi, że warto było jechać to znaczy, że ten festiwal jest dla wszystkich, którzy lubią i potrafią docenić dobrą muzykę.

Podsumowanie

Audioriver to przede wszystkich festiwal muzyki świeżej, koncentrującej się na tym co nowe i ciekawe. Można założyć, z dużym prawdopodobieństwem, że wymienieni na początku tekstu Kora i Tomasz Stańko, pomimo repertuarowych różnic, to zaangażowani w jakiś ciekawy projekt na Audioriver świetnie by się odnaleźli. Po prostu taki to festiwal, gdzie żądzą dobre dźwięki.

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK