Kanada zdecydowała
KATEGORIA:
Partia Liberalna wygrała poniedziałkowe wybory parlamentarne w Kanadzie
– podaje kanadyjski nadawca publiczny CBC. Mark Carney, który premierem
został raptem 46 dni temu, utrzyma swoje stanowisko, jednak będzie potrzebować wsparcia mniejszych partii, aby przeprowadzać ustawy przez parlament.
Liberałowie zdobyli 169 miejsc w343-osobowej Izbie Gmin. Opozycyjni konserwatyści uzyskali 144 mandaty, natomiast Blok Quebecu 22. Zdecydowanie tych wyborów do udanych nie może zaliczyć lewicowa Nowa Partia Demokratyczna, która zdobyła tylko 7 mandatów – to oznacza stratę 18 miejsc w odniesieniu do ostatnich wyborów. Zieloni uzyskali jeden mandat.
Do Izby Gmin nie dostali się liderzy konserwatystów Pierre Poilievre i Nowej Partii Demokratycznej Jagmeet Singh, ponieważ przegrali w swoich okręgach (w Kanadzie obowiązuje system jednomandatowych okręgów wyborczych). Mandat uzyskał natomiast premier i lider Partii Liberalnej Mark Carney. Nie był on wcześniej posłem, co jest o tyle nietypowe, że w Kanadzie obowiązuje system polityczny podobny do brytyjskiego, gdzie członkami rządu zostają członkowie którejś z obydwu izb parlamentu.
Powrót z politycznego niebytu
Jeszcze kilka miesięcy temu zwycięstwo liberałów wydawało się nieprawdopodobne, ponieważ to konserwatyści byli pewnymi faworytami. W grudniu ich przewaga w sondażach nad rządzącymi wynosiła nawet ponad 20 punktów procentowych i wydawało się, że nic nie może ich powstrzymać przed dojściem do władzy. Zmieniło się to niedługo później.
Cofnijmy się do 6 stycznia. Wtedy do dymisji podał się Justin Trudeau, który sprawował urząd premiera od 2015 r. Ciosem dla rządzących okazały się rosnące koszty życia. Sprawa okazała się na tyle poważna, że wywołała spory w rządzie – do dymisji podała się minister finansów Chrystia Freeland.
9 marca odbyły się wybory nowego lidera Partii Liberalnej, które wygrał były szef banków centralnych Kanady i Wielkiej Brytanii Mark Carney. Mimo że nie miał on wcześniej doświadczenia w polityce, był faworytem wyborów. Ogromna przewaga (85% głosów), z jaką Carney został nowym przywódcą liberałów i tym samym premierem Kanady, była zaskoczeniem nawet dla jego zwolenników. 14 marca nowy premier został zaprzysiężony, a jedną z jego pierwszych decyzji było ogłoszenie przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Efekt flagi?
Jednak coś innego spowodowało tak wyraźny wzrost poparcia dla rządzących w krótkim czasie, nawet jeszcze zanim nowy premier został wybrany. Były to zapowiedzi nowej amerykańskiej administracji. Prezydent Donald Trump wprowadził cła na kanadyjskie towary wynoszące 25%. W odpowiedzi Kanada – jeszcze w czasie rządów Justina Trudeau – wprowadziła cła odwetowe. Warto dodać, że eksport do Stanów Zjednoczonych stanowi 76% kanadyjskiego eksportu. Trump sugerował również aneksję Kanady i wielokrotnie wyrażał się o niej jako „ukochanym 51. stanie”, co powtórzył w przeddzień wyborów. Ani Trump, ani sami Kanadyjczycy nie traktują tych wypowiedzi jako żartu.
Działania amerykańskiej administracji doprowadziły do wzrostu antyamerykańskich nastrojów w Kanadzie. Kanadyjczycy coraz chętniej podkreślają swoją narodową dumę. Politycy szybko to zauważyli. Zarówno Mark Carney, jak i Pierre Poilievre potępili wypowiedzi prezydenta Trumpa oraz zapewniali, że niepodległość Kanady jest nienegocjowalna. W kampanii wyborczej kluczowym tematem była zdolność do przeciwstawienia się zamiarom Stanów Zjednoczonych.
Liberałowie podnosili konieczność wzmocnienia gospodarki poprzez pobudzenie konsumpcji, zniesienie barier w handlu między prowincjami, budowę niezależności energetycznej oraz rozwój relacji gospodarczych z innymi partnerami z Europy i Azji. Konserwatyści w tym samym celu proponowali obniżki podatków. Podnosili również kwestie rosnących kosztów życia.
Odniesienia do poczucia zagrożenia ze strony Stanów Zjednoczonych pojawiały się w powyborczych przemówieniach kandydatów. Premier Mark Carney podkreślił, że Donald Trump chce „złamać Kanadę, aby Ameryka mogła nas przejąć”.
– „Czas na bycie ambitnym, by stawić czoło kryzysowi. Przetrwaliśmy szok związany ze zdradą USA, ale nadal będziemy bronić swoich interesów, opiekować się sobą nawzajem. Jeśli coś nam zagrozi, będziemy walczyć” – powiedział premier Carney w swoim powyborczym wystąpieniu. Zaznaczył także, że do spełnienia imperialnych ambicji Trumpa „nigdy nie dojdzie”, natomiast jakakolwiek współpraca z administracją Trumpa będzie relacją „dwóch niepodległych i suwerennych państw”.
Autor: Jacek Dobiański
Źródła: CBC News, PISM, BBC,TVN24
– podaje kanadyjski nadawca publiczny CBC. Mark Carney, który premierem
został raptem 46 dni temu, utrzyma swoje stanowisko, jednak będzie potrzebować wsparcia mniejszych partii, aby przeprowadzać ustawy przez parlament.
Liberałowie zdobyli 169 miejsc w343-osobowej Izbie Gmin. Opozycyjni konserwatyści uzyskali 144 mandaty, natomiast Blok Quebecu 22. Zdecydowanie tych wyborów do udanych nie może zaliczyć lewicowa Nowa Partia Demokratyczna, która zdobyła tylko 7 mandatów – to oznacza stratę 18 miejsc w odniesieniu do ostatnich wyborów. Zieloni uzyskali jeden mandat.
Do Izby Gmin nie dostali się liderzy konserwatystów Pierre Poilievre i Nowej Partii Demokratycznej Jagmeet Singh, ponieważ przegrali w swoich okręgach (w Kanadzie obowiązuje system jednomandatowych okręgów wyborczych). Mandat uzyskał natomiast premier i lider Partii Liberalnej Mark Carney. Nie był on wcześniej posłem, co jest o tyle nietypowe, że w Kanadzie obowiązuje system polityczny podobny do brytyjskiego, gdzie członkami rządu zostają członkowie którejś z obydwu izb parlamentu.
Powrót z politycznego niebytu
Jeszcze kilka miesięcy temu zwycięstwo liberałów wydawało się nieprawdopodobne, ponieważ to konserwatyści byli pewnymi faworytami. W grudniu ich przewaga w sondażach nad rządzącymi wynosiła nawet ponad 20 punktów procentowych i wydawało się, że nic nie może ich powstrzymać przed dojściem do władzy. Zmieniło się to niedługo później.
Cofnijmy się do 6 stycznia. Wtedy do dymisji podał się Justin Trudeau, który sprawował urząd premiera od 2015 r. Ciosem dla rządzących okazały się rosnące koszty życia. Sprawa okazała się na tyle poważna, że wywołała spory w rządzie – do dymisji podała się minister finansów Chrystia Freeland.
9 marca odbyły się wybory nowego lidera Partii Liberalnej, które wygrał były szef banków centralnych Kanady i Wielkiej Brytanii Mark Carney. Mimo że nie miał on wcześniej doświadczenia w polityce, był faworytem wyborów. Ogromna przewaga (85% głosów), z jaką Carney został nowym przywódcą liberałów i tym samym premierem Kanady, była zaskoczeniem nawet dla jego zwolenników. 14 marca nowy premier został zaprzysiężony, a jedną z jego pierwszych decyzji było ogłoszenie przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Efekt flagi?
Jednak coś innego spowodowało tak wyraźny wzrost poparcia dla rządzących w krótkim czasie, nawet jeszcze zanim nowy premier został wybrany. Były to zapowiedzi nowej amerykańskiej administracji. Prezydent Donald Trump wprowadził cła na kanadyjskie towary wynoszące 25%. W odpowiedzi Kanada – jeszcze w czasie rządów Justina Trudeau – wprowadziła cła odwetowe. Warto dodać, że eksport do Stanów Zjednoczonych stanowi 76% kanadyjskiego eksportu. Trump sugerował również aneksję Kanady i wielokrotnie wyrażał się o niej jako „ukochanym 51. stanie”, co powtórzył w przeddzień wyborów. Ani Trump, ani sami Kanadyjczycy nie traktują tych wypowiedzi jako żartu.
Działania amerykańskiej administracji doprowadziły do wzrostu antyamerykańskich nastrojów w Kanadzie. Kanadyjczycy coraz chętniej podkreślają swoją narodową dumę. Politycy szybko to zauważyli. Zarówno Mark Carney, jak i Pierre Poilievre potępili wypowiedzi prezydenta Trumpa oraz zapewniali, że niepodległość Kanady jest nienegocjowalna. W kampanii wyborczej kluczowym tematem była zdolność do przeciwstawienia się zamiarom Stanów Zjednoczonych.
Liberałowie podnosili konieczność wzmocnienia gospodarki poprzez pobudzenie konsumpcji, zniesienie barier w handlu między prowincjami, budowę niezależności energetycznej oraz rozwój relacji gospodarczych z innymi partnerami z Europy i Azji. Konserwatyści w tym samym celu proponowali obniżki podatków. Podnosili również kwestie rosnących kosztów życia.
Odniesienia do poczucia zagrożenia ze strony Stanów Zjednoczonych pojawiały się w powyborczych przemówieniach kandydatów. Premier Mark Carney podkreślił, że Donald Trump chce „złamać Kanadę, aby Ameryka mogła nas przejąć”.
– „Czas na bycie ambitnym, by stawić czoło kryzysowi. Przetrwaliśmy szok związany ze zdradą USA, ale nadal będziemy bronić swoich interesów, opiekować się sobą nawzajem. Jeśli coś nam zagrozi, będziemy walczyć” – powiedział premier Carney w swoim powyborczym wystąpieniu. Zaznaczył także, że do spełnienia imperialnych ambicji Trumpa „nigdy nie dojdzie”, natomiast jakakolwiek współpraca z administracją Trumpa będzie relacją „dwóch niepodległych i suwerennych państw”.
Autor: Jacek Dobiański
Źródła: CBC News, PISM, BBC,TVN24