Upiór w Arenie
KATEGORIA: Muzyka
Chóralne intro zabrzmiało zza kurtyny porwanej niczym żagiel statku widmo. Gdy ta opadła wraz dźwiękami zapowiadającymi refren pierwszego utworu, ukazał się olbrzymi krzyż w kształcie logo Ghost’a oświetlający scenę, na której rozegrał się… spektakl szkieletów. Muzyczny teatr, show, widowisko – tak w najprostszych słowach można określić to co działo się na koncercie Ghosta.
Wraz z wydaniem nowego albumu – Skeleta, Ghost wyruszył w światową trasę koncertową Skeletour. Ku uciesze polskich fanów 10-tego maja Szwedzi wystąpili w Łódzkiej Atlas Arenie. Trzeba przyznać, że zespół ma w Polsce rzeszę wiernych „wyznawców”. Kultyści Ghost-owego kościoła w wymyślnych strojach i charakterystycznych „trupich” makijażach nawiązujących do wizerunku zespołu wypełnili łódzką halę po brzegi, stając się widownią muzycznego spektaklu. Spektaklu, który wciągał imponującą scenografią, kostiumami, grą świateł, energią, charyzmą i ruchem na scenie ale przede wszystkim muzyką zagraną z przytupem.
W ramach promocji nowej płyty zespół zagrał z niej 4 utwory. Wszystkie 3 single: Satanized, Lachryma oraz otwierający zarówno wydawnictwo jak i sam koncert Peacefield, a także przebojowy utwór Umbra. Setlista była wypełniona muzyczną energią ale równocześnie była dość zbalansowana. Dominujące, mocne utwory przeplatały się ze spokojniejszymi, mroczniejsze z weselszymi. W repertuarze nie zabrakło największych hitów zespołu takich jak: Ritual, Year Zero, Square Hammer,Rats czy przeboju TikTok’a – Mary on a Cross.
Zapewne niejedna osoba w trakcie koncertu odruchowo sięgnęła ręką do kieszeni gdy usłyszała swoją ulubioną piosenkę żeby nagrać jej fragment. Na koncertach Ghosta jednak nie jest to już możliwe. Symbole naszych czasów – smartfony zniknęły na ponad 2 godziny z pola widzenia i użytkowania uczestników wydarzenia. Zostali bowiem zobowiązani do umieszczenia swoich telefonów w materiałowych opakowaniach zabezpieczonych magnetycznym klipsem. Zespół zapragnął w ten sposób skoncentrować uwagę widowni na przeżywaniu show.
Nowy album to nie tylko nowe piosenki, ale też nowa odsłona wizualna kapeli. W nawiązaniu do konwencji płyty Skeleta muzycy wcielili się w… szkielety. Naszyte na czarnych strojach cekinowe, kościste wzory korespondowały z tradycyjnymi, groźnymi maskami na twarzach. Do tego fraki i cylindry u artystów, a u artystek kornety i rękawy w kształcie nietoperzych skrzydeł. Wokalista – Tobias Forge, wcielający się z każdym studyjnym krążkiem w nową rolę lidera „kościoła”, tym razem zmienił swoją charakterystyczną maskę, która w przypadku poprzednich inkarnacji „papy” nie tylko całkowicie zakrywała, ale też zmieniała wygląd jego twarzy. Tym razem maska w kształcie czaszki odsłania częściowo jego prawdziwe oblicze zakrywając tylko skroń i czoło.
Na przestrzeni lat wizerunek zespołu przeszedł dużą transformację. Od rytualno-klerykalnego po przebojowo-halloweenowy. Liturgiczne szaty głowy kościoła, które dawnej były nieodłącznym elementem scenicznego wizerunku lidera zespołu, dziś podczas koncertach są zaledwie urozmaiceniem. Forge przywdziewa je na czas odgrywania raptem dwóch utworów. To symptomatyczne, że z czasem sutannę wyparła cekinowa marynarka. Koncepcja ta znajduje odbicie w jednym z wywiadów, w którym wokalista rozważał całkowitą rezygnację z „teatralnego” elementu w przyszłych etapach działalności zespołu.
W jakimkolwiek wydaniu, jedno wydaje się pewne – Ghost zbudował na tyle silną markę, że jest w stanie samodzielnie wypełniać wielkie hale koncertowe. Fani z pewnością doceniają muzykę, charyzmę i artystyczne zacięcie zespołu, którego wynikiem było sobotnie widowisko w łódzkiej Arenie. Show na tyle spektakularne, że powinno zapaść w pamięci każdego z uczestników, pomimo braku zapisu cyfrowego w pamięci telefonów.
Jakub „Staff” Budner
/fot. rozentuzjazmowany photography/
Wraz z wydaniem nowego albumu – Skeleta, Ghost wyruszył w światową trasę koncertową Skeletour. Ku uciesze polskich fanów 10-tego maja Szwedzi wystąpili w Łódzkiej Atlas Arenie. Trzeba przyznać, że zespół ma w Polsce rzeszę wiernych „wyznawców”. Kultyści Ghost-owego kościoła w wymyślnych strojach i charakterystycznych „trupich” makijażach nawiązujących do wizerunku zespołu wypełnili łódzką halę po brzegi, stając się widownią muzycznego spektaklu. Spektaklu, który wciągał imponującą scenografią, kostiumami, grą świateł, energią, charyzmą i ruchem na scenie ale przede wszystkim muzyką zagraną z przytupem.
W ramach promocji nowej płyty zespół zagrał z niej 4 utwory. Wszystkie 3 single: Satanized, Lachryma oraz otwierający zarówno wydawnictwo jak i sam koncert Peacefield, a także przebojowy utwór Umbra. Setlista była wypełniona muzyczną energią ale równocześnie była dość zbalansowana. Dominujące, mocne utwory przeplatały się ze spokojniejszymi, mroczniejsze z weselszymi. W repertuarze nie zabrakło największych hitów zespołu takich jak: Ritual, Year Zero, Square Hammer,Rats czy przeboju TikTok’a – Mary on a Cross.
Zapewne niejedna osoba w trakcie koncertu odruchowo sięgnęła ręką do kieszeni gdy usłyszała swoją ulubioną piosenkę żeby nagrać jej fragment. Na koncertach Ghosta jednak nie jest to już możliwe. Symbole naszych czasów – smartfony zniknęły na ponad 2 godziny z pola widzenia i użytkowania uczestników wydarzenia. Zostali bowiem zobowiązani do umieszczenia swoich telefonów w materiałowych opakowaniach zabezpieczonych magnetycznym klipsem. Zespół zapragnął w ten sposób skoncentrować uwagę widowni na przeżywaniu show.
Nowy album to nie tylko nowe piosenki, ale też nowa odsłona wizualna kapeli. W nawiązaniu do konwencji płyty Skeleta muzycy wcielili się w… szkielety. Naszyte na czarnych strojach cekinowe, kościste wzory korespondowały z tradycyjnymi, groźnymi maskami na twarzach. Do tego fraki i cylindry u artystów, a u artystek kornety i rękawy w kształcie nietoperzych skrzydeł. Wokalista – Tobias Forge, wcielający się z każdym studyjnym krążkiem w nową rolę lidera „kościoła”, tym razem zmienił swoją charakterystyczną maskę, która w przypadku poprzednich inkarnacji „papy” nie tylko całkowicie zakrywała, ale też zmieniała wygląd jego twarzy. Tym razem maska w kształcie czaszki odsłania częściowo jego prawdziwe oblicze zakrywając tylko skroń i czoło.
Na przestrzeni lat wizerunek zespołu przeszedł dużą transformację. Od rytualno-klerykalnego po przebojowo-halloweenowy. Liturgiczne szaty głowy kościoła, które dawnej były nieodłącznym elementem scenicznego wizerunku lidera zespołu, dziś podczas koncertach są zaledwie urozmaiceniem. Forge przywdziewa je na czas odgrywania raptem dwóch utworów. To symptomatyczne, że z czasem sutannę wyparła cekinowa marynarka. Koncepcja ta znajduje odbicie w jednym z wywiadów, w którym wokalista rozważał całkowitą rezygnację z „teatralnego” elementu w przyszłych etapach działalności zespołu.
W jakimkolwiek wydaniu, jedno wydaje się pewne – Ghost zbudował na tyle silną markę, że jest w stanie samodzielnie wypełniać wielkie hale koncertowe. Fani z pewnością doceniają muzykę, charyzmę i artystyczne zacięcie zespołu, którego wynikiem było sobotnie widowisko w łódzkiej Arenie. Show na tyle spektakularne, że powinno zapaść w pamięci każdego z uczestników, pomimo braku zapisu cyfrowego w pamięci telefonów.
Jakub „Staff” Budner
/fot. rozentuzjazmowany photography/