Orange Warsaw Festival 2025

KATEGORIA: Muzyka

Sezon festiwalowy można uznać za otwarty!
Oto relacja z Orange Warsaw Festival 2025.

W dniach 30-31 maja 2025 roku na Torze Wyścigów Konnych Warszawa-Służewiec odbyła się szesnasta już edycja festiwalu organizowanego przez Alter Art. W ostatni weekend maja na dwóch scenach zaprezentowało się dwudziestu artystów - zarówno zagranicznych, jak i polskich. Headlinerkami festiwalu były Chappell Roan i Charli XCX, a obok nich pojawili się na przykład Marina, Jamie xx, Barry Can’t Swim czy Kuban.

Pierwszy dzień festiwalu na Orange Stage otworzyła szwedzka piosenkarka Loreen. Pomimo deszczu, który zaczął padać w trakcie jej występu, artystka przyciągnęła sporą publiczność. Jej koncert był minimalistyczny, ale jednocześnie emocjonalny – mimo dużej sceny udało jej się wytworzyć poczucie bliskości z odbiorcami. W setliście znalazły się jej dwa największe przeboje, Euphoria i Tattoo, ale cały występ stanowił przekrojową prezentację twórczości Loreen.
Na Warsaw Stage zagrał australijski muzyk Jude York, który na tydzień przed festiwalem wydał EP-kę Heartstrings. To właśnie głównie to wydawnictwo prezentował w Warszawie. Choć był to krótki występ, zgromadził w namiocie sporą publiczność. Mimo niewielkiej liczby utworów, Jude York potrafił rozruszać widzów i przygotować ich na kolejne koncerty – jak choćby ten Michaela Kiwanuki na dużej scenie. Brytyjski artysta zaprezentował materiał głównie z wcześniejszych albumów, ale nie zabrakło również utworu z najnowszej płyty Small Changes (2024). Na szczególne uznanie zasłużył kobiecy chór towarzyszący muzykowi, który nadał koncertowi wyjątkowo soulowy charakter.
Przedostatnim koncertem na Orange Stage był występ Jamiego xx – artysty, którego jeszcze w marcu można było zobaczyć na poznańskich Targach. Tym razem zaprezentował bardziej skondensowany, krótszy set, którym skutecznie rozgrzał publiczność przed występem gwiazdy wieczoru. Koncert zakończył się kultowym (I Know There’s Gonna Be) Good Times, który doskonale nastroił uczestników na resztę koncertowego weekendu.
Na zakończenie pierwszego dnia na dużej scenie pojawiła się ona - Chappell Roan. Amerykańska wokalistka w krótkim czasie zyskała ogromną rzeszę fanów dzięki swojej bezkompromisowości, szczerości tekstów i dopracowanym popowym kompozycjom. Już prawie godzinę przed rozpoczęciem jej występu można było obserwować montaż imponującej scenografii. Koncert zawierał największe hity artystki, utwory z początków kariery, premierowe kompozycje oraz cover Barracuda zespołu Heart. Oddanych fanów – w różowych kapeluszach, kowbojkach i z białym makijażem twarzy (jej znakiem rozpoznawczym) – można było spotkać już od momentu otwarcia bram. W trakcie koncertu, słysząc tłum śpiewający razem z Roan, można było poczuć wyjątkową festiwalową jedność. Artystka zakończyła ten dzień charyzmatycznym, energetycznym występem, udowadniając nie tylko swoje umiejętności wokalne, ale i kreatywność towarzyszącą estetyce trasy Visions of Damsels &Other Dangerous Things, promującej jej drugi album.

Nie sposób było nie zauważyć głównego motywu drugiego dnia festiwalu – wszechobecnego koloru zielonego. Zanim jednak brat summer przejęło Warsaw Stage, na scenie wystąpiła Marina. Artystka, która już 6 czerwca wyda swój szósty w dyskografii album, zaprezentowała w Warszawie przekrój swojej twórczości, zaczynając od albumu The Family Jewels, aż po single z nadchodzącej płyty Princess of Power. Koncert, chociaż krótki, był intensywny i długo wyczekiwany przez fanów piosenkarki, która w Polsce pojawiła się dopiero trzeci raz. Bardzo dobrze połączył się też z nadchodzącą headlinerką, ale pomiędzy tymi dwoma koncertami, w namiocie Warsaw Stage można było
usłyszeć Kubana. Raper promował swój najnowszy album Fugazi, który był trzonem setlisty, ale nie zabrakło w niej też starszych, bardzo dobrze znanych utworów, jak Mała Mi czy Chore jazdy. Namiot szybko wypełnił się tłumem, który rapował razem z artystą. Ciekawym elementem koncertu było wykorzystanie kobiecych chórków jako hypemanek – rzadko spotykane w polskich występach rapowych – które dodały występowi nowej dynamiki.
Tłum, który zebrał się przed Orange Stage po koncercie Kubana, pokazał jednoznacznie, kto był najjaśniejsza gwiazdą tegorocznego line-upu. Charli XCX, po zeszłorocznym koncercie na Open’er Festivalu i 10-dniowym pobycie w Polsce w sierpniu, wróciła na główną scenę w Warszawie, by po raz kolejny zaprezentować materiał z – głównie (11 na 17 zagranych piosenek) – swojego przełomowego albumu Brat. Sam układ był bardzo minimalistyczny – ściana „brat”, teraz już z nową, „zabrudzoną” okładką, która po chwili opadła, a oprócz niej na scenie sama Charli. Mimo że był to występ krótki, bo trwający niewiele ponad godzinę, to był on elektryzujący. Artystka pokazała, że album ten, nawet jeśli promowany przez nią od ponad roku, nadal wywołuje w niej emocje. To nie był po prostu kolejny koncert – to było widowisko, które miało być zarówno wielką imprezą, jak i intymnym przeżyciem. Występ odróżniał się swoim minimalizmem od koncertu Chappell Roan, ale obie headlinerki zagrały zapadające w pamięć koncerty, które połączyły publiczność i będą długo przez nią wspominane. Charli nie zakończyła jednak całego festiwalu.
Artystą zamykającym cały festiwal był Barry Can’t Swim, który w namiocie zagrał energetyczny set dla tych, którzy mieli siłę do tańca po tych dwóch intensywnych dniach.

Orange Warsaw Festival 2025 zaprezentował silny line-up – pełen wielkich nazwisk, ciekawych odkryć i mocnej reprezentacji polskiej sceny. W przerwach między koncertami można było odwiedzić silent disco, potańczyć przy DJ setach lub wziąć udział w atrakcjach przygotowanych przez partnerów wydarzenia. Był świetnym początkiem czerwca i znakomitym startem letnich muzycznych przygód.

Aut. Marta Nowakowska

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK