Bo życie kabaretem jest… – “Cabaret” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu
KATEGORIA: Kultura
Na deski poznańskiego Teatru Muzycznego zawitała nowa premiera. Mowa o “Cabarecie” – jednym z klasyków światowego musicalu. Jego ogromną popularność zawdzięczamy kinowej wersji z 1972 roku w reżyserii Boba Fosse’a z Lizą Minnelli, Michaelem Yorkiem i Joelem Greyem w rolach głównych. Znacznie różni się ona jednak od broadwayowskiego oryginału, którego premiera miała miejsce w listopadzie 1966 roku oraz jego poznańskiej odsłony w reżyserii Łukasza Brzezińskiego. Spektakl przenosi nas do międzywojennego Berlina i popularnego klubu Kit Kat, ukazując towarzyski świat wyzwolonego miasta oraz rodzące się uczucie tancerki kabaretowej Sally Bowles i amerykańskiego pisarza Cliffa Bradshawa. Nasze redaktorki kulturalne, Ola Jęczkowska i Lusia Sutkowska miały przyjemność pojawić się na niedzielnej premierze i podzieliły się swoimi wrażeniami ze spektaklu.
Willkommen, bienvenue, welcome!... Proszę zostawić troski na zewnątrz! Życie was rozczarowało? Tym gorzej dla życia! – to pierwsze słowa, którymi wita nas Mistrz Ceremonii, pełniący rolę przewodnika po tym tajemniczym miejscu. Naszym oczom ukazuje się kolorowy, odważny i niczym nieskrępowany świat tancerzy i tancerek klubu Kit Kat. Przekraczając próg kabaretu wchodzimy do zupełnie innego świata. Nie ma tu miejsca na troski, a uczestnicy zabawy wydają się zupełnie oderwani od rzeczywistości i tego co dzieje się poza jego murami. Od samego początku możemy odczuć, że jest w nim coś niepokojącego, a widmo nadchodzącej przyszłości, które wisi nad bohaterami sprawia, że tytułowy kabaret – mimo że oferuje ucieczkę od zmartwień i szarej codzienności, okazuje się jednak czymś zupełnie odwrotnym. Od strony wizualnej wszystko tutaj wydaje się piękne i kolorowe, i na tym właśnie polega cały jego urok, któremu się w pierwszej chwili poddajemy. Jednak z każdą kolejną sceną, klub, podobnie jak miasto, staje się dla bohaterów pułapką, a ucieczka może okazać się niemożliwa…
Losy głównych bohaterów przeplatają się ze scenami rozgrywającymi się w klubie Kit Kat, pojawia się również kilka wątków pobocznych – wszystkie te światy w pewnym momencie splatają się ze sobą i nagle okazuje się, że mają ze sobą znacznie więcej wspólnego niż moglibyśmy z początku zakładać. Spektakl przenosi nas do wydarzeń, które miały miejsce przed wybuchem II wojny światowej i jest pewnego rodzaju ilustracją do tego, jakie nastroje panowały w tamtym czasie wśród niemieckiego społeczeństwa.
Twórcy spektaklu w subtelny, a jednocześnie odważny sposób nawiązują do historii, co sprawia, że przekaz, jak i sam finał opowieści zyskują nowy kontekst i pozostawiają wiele pytań. Drugi akt tej opowieści wprowadza wiele trudnych tematów, a niepokojąca atmosfera, którą było można odczuć już od samego początku, teraz zapowiada nadejście nazistowskiego reżimu. Na pierwszy plan wysuwa się warstwa dramatyczna, nie tylko pod względem perypetii bohaterów, ale również gry aktorskiej i utworów, które możemy usłyszeć w spektaklu. Musical pokazuje skrajnie różne reakcje społeczne na sytuację polityczną – od rezygnacji i akceptacji, do buntu i próby przeciwstawienia się rzeczywistości. Ale czy w tej sytuacji bunt ma jakikolwiek sens – i czy jest on w ogóle możliwy? Jak twierdzi główna bohaterka, Sally, teoretycznie nie, każdy ma przecież swoje życie i swoje własne problemy, okazuje się jednak, że decyzje, które podejmują bohaterowie są odpowiedzią na zmiany, których są świadkami, więc czy przypadkiem nie są od nich bardziej zależni niż mogłoby się z pozoru wydawać?
“Cabaret” to nie tylko refleksja nad historią i polityką, a przede wszystkim oprawa muzyczna i musicalowe numery, które od razu zapadają w pamięć. Większość widzów po wyjściu z teatru z pewnością nuciła pierwszy numer musicalu czyli “Willkommen”, przedstawiający świat klubu Kit Kat, ale warto zwrócić uwagę także na utwory “Nie mów mamie” i humorystyczne “Two Ladies”. A także wisienka na torcie, czyli poruszający utwór “Cabaret” wykonany niezwykle emocjonalnie przez Katarzynę Tapek w roli Sally Bowles. W spektaklu możemy usłyszeć zarówno piosenki kabaretowe, jak i ballady, które z jednej strony są od siebie tak różne, a jednocześnie doskonale się uzupełniają. Ten kontrast pojawia się nie tylko w warstwie muzycznej – wspomniałyśmy już o zmianie nastroju, która następuje pod koniec pierwszego aktu, ale wystarczy zwrócić uwagę na stronę wizualną – mamy tu dosyć prostą scenografię, a także subtelne połączenie gry świateł, które tym bardziej działają na wyobraźnię, jeśli zestawimy je z kolorowymi, błyszczącymi strojami tancerzy klubu Kit Kat.
Może i życie jest kabaretem, ale czy to aby na pewno jest powód do śmiechu? Czy faktycznie udało nam się zostawić troski na zewnątrz, jak zapewniał na samym początku Mistrz Ceremonii? Co kryje się za kolorową fasadą klubu Kit Kat? I w końcu – czy uczucie głównych bohaterów okaże się na tyle silne, aby przetrwać i przeciwstawić się temu, co ma wkrótce nadejść? O tym musicie przekonać się sami!
Ola Jęczkowska i Lusia Sutkowska
Willkommen, bienvenue, welcome!... Proszę zostawić troski na zewnątrz! Życie was rozczarowało? Tym gorzej dla życia! – to pierwsze słowa, którymi wita nas Mistrz Ceremonii, pełniący rolę przewodnika po tym tajemniczym miejscu. Naszym oczom ukazuje się kolorowy, odważny i niczym nieskrępowany świat tancerzy i tancerek klubu Kit Kat. Przekraczając próg kabaretu wchodzimy do zupełnie innego świata. Nie ma tu miejsca na troski, a uczestnicy zabawy wydają się zupełnie oderwani od rzeczywistości i tego co dzieje się poza jego murami. Od samego początku możemy odczuć, że jest w nim coś niepokojącego, a widmo nadchodzącej przyszłości, które wisi nad bohaterami sprawia, że tytułowy kabaret – mimo że oferuje ucieczkę od zmartwień i szarej codzienności, okazuje się jednak czymś zupełnie odwrotnym. Od strony wizualnej wszystko tutaj wydaje się piękne i kolorowe, i na tym właśnie polega cały jego urok, któremu się w pierwszej chwili poddajemy. Jednak z każdą kolejną sceną, klub, podobnie jak miasto, staje się dla bohaterów pułapką, a ucieczka może okazać się niemożliwa…
Losy głównych bohaterów przeplatają się ze scenami rozgrywającymi się w klubie Kit Kat, pojawia się również kilka wątków pobocznych – wszystkie te światy w pewnym momencie splatają się ze sobą i nagle okazuje się, że mają ze sobą znacznie więcej wspólnego niż moglibyśmy z początku zakładać. Spektakl przenosi nas do wydarzeń, które miały miejsce przed wybuchem II wojny światowej i jest pewnego rodzaju ilustracją do tego, jakie nastroje panowały w tamtym czasie wśród niemieckiego społeczeństwa.
Twórcy spektaklu w subtelny, a jednocześnie odważny sposób nawiązują do historii, co sprawia, że przekaz, jak i sam finał opowieści zyskują nowy kontekst i pozostawiają wiele pytań. Drugi akt tej opowieści wprowadza wiele trudnych tematów, a niepokojąca atmosfera, którą było można odczuć już od samego początku, teraz zapowiada nadejście nazistowskiego reżimu. Na pierwszy plan wysuwa się warstwa dramatyczna, nie tylko pod względem perypetii bohaterów, ale również gry aktorskiej i utworów, które możemy usłyszeć w spektaklu. Musical pokazuje skrajnie różne reakcje społeczne na sytuację polityczną – od rezygnacji i akceptacji, do buntu i próby przeciwstawienia się rzeczywistości. Ale czy w tej sytuacji bunt ma jakikolwiek sens – i czy jest on w ogóle możliwy? Jak twierdzi główna bohaterka, Sally, teoretycznie nie, każdy ma przecież swoje życie i swoje własne problemy, okazuje się jednak, że decyzje, które podejmują bohaterowie są odpowiedzią na zmiany, których są świadkami, więc czy przypadkiem nie są od nich bardziej zależni niż mogłoby się z pozoru wydawać?
“Cabaret” to nie tylko refleksja nad historią i polityką, a przede wszystkim oprawa muzyczna i musicalowe numery, które od razu zapadają w pamięć. Większość widzów po wyjściu z teatru z pewnością nuciła pierwszy numer musicalu czyli “Willkommen”, przedstawiający świat klubu Kit Kat, ale warto zwrócić uwagę także na utwory “Nie mów mamie” i humorystyczne “Two Ladies”. A także wisienka na torcie, czyli poruszający utwór “Cabaret” wykonany niezwykle emocjonalnie przez Katarzynę Tapek w roli Sally Bowles. W spektaklu możemy usłyszeć zarówno piosenki kabaretowe, jak i ballady, które z jednej strony są od siebie tak różne, a jednocześnie doskonale się uzupełniają. Ten kontrast pojawia się nie tylko w warstwie muzycznej – wspomniałyśmy już o zmianie nastroju, która następuje pod koniec pierwszego aktu, ale wystarczy zwrócić uwagę na stronę wizualną – mamy tu dosyć prostą scenografię, a także subtelne połączenie gry świateł, które tym bardziej działają na wyobraźnię, jeśli zestawimy je z kolorowymi, błyszczącymi strojami tancerzy klubu Kit Kat.
Może i życie jest kabaretem, ale czy to aby na pewno jest powód do śmiechu? Czy faktycznie udało nam się zostawić troski na zewnątrz, jak zapewniał na samym początku Mistrz Ceremonii? Co kryje się za kolorową fasadą klubu Kit Kat? I w końcu – czy uczucie głównych bohaterów okaże się na tyle silne, aby przetrwać i przeciwstawić się temu, co ma wkrótce nadejść? O tym musicie przekonać się sami!
Ola Jęczkowska i Lusia Sutkowska