Fenomeny kultury #6 - BODY WORLDS - anatomia człowieka, anatomia sensu

KATEGORIA: Kultura

  W kulturze zachodniej ciało od wieków stanowiło pole napięć między moralnością a wiedzą. Dla średniowiecznych teologów było ono naczyniem grzechu, dla renesansowych uczonych – boskim projektem, a dla współczesnych ludzi – projektem do zarządzania, ulepszania i eksponowania. BODY WORLDS wpisuje się w ten długi dyskurs, przekształcając ciało w obiekt dydaktyczny i estetyczny jednocześnie. Ale właśnie w tym połączeniu – w tym „estetyzowaniu śmierci” – rodzi się etyczny niepokój. Czy prawo do wiedzy usprawiedliwia spektakl śmierci? Czy intencja naukowa znosi emocjonalne tabu wobec ludzkich szczątków? Wystawa BODY WORLDS autorstwa dr. Gunthera von Hagensa i dr Angeliny Whalley od trzydziestu lat prowokuje te pytania. To nie tylko anatomiczny pokaz, lecz kulturowy spór o granice tego, co człowiek może – i powinien – czynić z ciałem, nawet po śmierci.

  Wystawę von Hagensa można więc nazwać swoistym eksperymentem moralnym, w którym widz staje się uczestnikiem refleksji nad własną cielesnością i śmiertelnością. W świecie, gdzie śmierć została wyparta z przestrzeni publicznej, a ciało – sprowadzone do obrazu.

Narodziny plastynacji
  W roku 1977 niemiecki anatom dr Gunther von Hagens, podczas pracy na Uniwersytecie w Heidelbergu, opracował metodę plastynacji – procesu, który pozwala zatrzymać rozkład ciała poprzez zastąpienie jego płynów specjalnymi polimerami. Celem było początkowo usprawnienie nauczania anatomii. Von Hagens zapewne nie spodziewał się, że jego pomysł przerodzi się w zjawisko na styku nauki i kultury.
  Pierwsza publiczna wystawa odbyła się w 1995 roku w Narodowym Muzeum Nauki w Tokio. W ciągu zaledwie czterech miesięcy zobaczyło ją ponad 450 tysięcy osób. To, co początkowo miało być przedsięwzięciem naukowym, przerodziło się w globalne wydarzenie. W kolejnych latach wystawa odwiedziła ponad 170 miast na sześciu kontynentach, przyciągając przeszło 57 milionów widzów. Dziś BODY WORLDS jest najpopularniejszą wystawą objazdową w historii, obok projektów Leonarda da Vinci czy ekspozycji o starożytnym Egipcie.
  Von Hagens wraz z żoną, dr Angeliną Whalley, rozwinęli projekt w wielowątkowy cykl ekspozycji tematycznych: The Story of the Heart, The Cycle of Life, Vital, The Happiness Project czy Pulse. Z czasem dołączyły też wersje poświęcone zwierzętom (Animal Inside Out) i najnowsze osiągnięcie – trójwymiarowy model sieci powięzi (FR:EIA – Fascia Revealed: Educating Interconnected Anatomy). Naukowiec wielokrotnie podkreślał, że jego misją jest „edukacja ku życiu”. Jak pokazują badania, dla milionów odwiedzających kontakt z BODY WORLDS staje się impulsem do refleksji nad zdrowiem, stylem życia i przemijaniem.
  Nie sposób jednak pominąć kontrowersji. Od samego początku wystawy prowokują pytania natury etycznej: czy ciało zmarłego może stać się eksponatem?; czy zgoda dawcy unieważnia moralny dyskomfort?. W niektórych krajach (m.in. w Niemczech i USA) pojawiały się protesty środowisk religijnych i bioetyków. Pomimo tego, każda ekspozycja BODY WORLDS poprzedzona jest skrupulatnym przeglądem etycznym, a wszystkie plastynaty pochodzą z programu dobrowolnych donacji ciała do celów edukacyjnych, prowadzonego od 1982 roku.

Ciało w epoce przezroczystości
  BODY WORLDS to wystawa, która plasuje się w proces medykalizacji i estetyzacji życia. To, co dawniej należało do domeny sacrum i intymności, zostaje przeniesione do przestrzeni publicznej i wystawienniczej. Ciało – dawniej „świątynia ducha” – dziś jest raczej projektem inżynieryjnym, podlegającym kontroli, optymalizacji i ekspozycji. Wystawa ukazuje to w sposób niemal dosłowny: ludzie podziwiają ciała, które nie starzeją się, nie gniją, nie chorują – są zatrzymane w stanie idealnej funkcjonalności. Plastynacja staje się metaforą współczesnego pragnienia: ocalić formę, gdy treść przemija.
  Jednak to właśnie w tym zatrzymaniu czasu kryje się głęboka ambiwalencja. Wystawa jest równocześnie apoteozą życia i jego negacją. Z jednej strony uczy o biologicznej kruchości, inspiruje do dbania o zdrowie, a z drugiej – poprzez swoją estetykę – neutralizuje grozę śmierci. Widz nie obcuje z ciałem zmarłego, lecz z perfekcyjnie zachowaną figurą, w której śmierć została wyparta przez technikę. To nie tyle zmarły, ile „reprezentacja zmarłego”, człowiek przeobrażony w eksponat. W tej transformacji wyraża się nowoczesna utopia: śmierć może zostać zneutralizowana, jeśli tylko wystarczająco dobrze ją zaprojektujemy. A wszystko co ukryte, musi zostać ujawnione.
  Von Hagens, chcąc uczynić śmierć zrozumiałą, tym samym czyni ją oswojoną – a więc i pozbawioną mocy. Widz, który wchodzi na wystawę, nie uczestniczy w misterium, lecz w spektaklu. Nie widzi rozkładu, lecz formę. Nie czuje zapachu śmierci – czuje estetyczny zachwyt. Ta ambiwalencja ilustruje paradoks późnej nowoczesności: im bardziej chcemy poznać ciało, tym bardziej je estetyzujemy; im bardziej pragniemy prawdy, tym częściej ukrywamy ją za warstwą wizualnego komfortu.
  Można zatem uznać, że wystawa stała się jednym z rytuałów ponowoczesnego społeczeństwa. To świecka forma medytacji nad śmiertelnością, odbywająca się nie w kościele, lecz w muzeum. Widzowie przeżywają katharsis, które ma w sobie coś z religijnej kontemplacji – ale jego źródłem jest nauka, technologia i sztuka. W efekcie wystawa staje się zwierciadłem, w którym człowiek współczesny ogląda nie tylko własną anatomię, ale i własne dylematy. To, jak reagujemy na widok plastynatu, mówi więcej o naszym stosunku do życia i śmierci niż o samej biologii. Czy czujemy wzniosłość, obrzydzenie, ciekawość, a może zachwyt?

Anatomia człowieka, anatomia sensu
  W ostatecznym rozrachunku BODY WORLDS nie jest wystawą o ciele, lecz o człowieku, konfrontując nas z własnym paradoksem. Z jednej strony – jesteśmy zdolni ujarzmić śmierć, zatrzymać rozkład, odtworzyć ciało. Z drugiej – nie potrafimy pogodzić się z jego ostatecznością. W czasach, w których ciało stało się jednym z głównych języków komunikacji kulturowej, zarazem traci swój wymiar tajemnicy, staje się w pełni widzialne, obnażone – nie tylko fizycznie, ale i symbolicznie. To już nie „memento mori”, lecz „memento scientiae” – pamiętaj, by poznawać. A jednak to poznanie, paradoksalnie, nie usuwa lęku, lecz go przesuwa – z biologicznego na egzystencjalny. Bo im więcej wiemy o ciele, tym mniej wiemy o tym, kim jesteśmy poza nim. W tym napięciu między wiedzą a transcendencją, między estetyką a etyką, BODY WORLDS odsłania coś głęboko ludzkiego: potrzebę, by nadać sens temu, co nieuniknione. By spojrzeć na śmierć nie jak na koniec, lecz jak na ostatni akt samopoznania.

Jan Mazurczak

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK