„Przystanek Tworki. Historia pewnego szpitala”
KATEGORIA: Kultura
Recenzja powstała we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal.
Czy historia szpitala psychiatrycznego może być materiałem na książkę? Grzegorz Łyś udowodnił, że nie ma ku temu przeszkód, i napisał Przystanek Tworki. Historia pewnego szpitala. Wokół tematu psychiatrii jako nauki medycznej w społeczeństwie narosło wiele mitów i stereotypów. Niestety, żarty o wysyłaniu ludzi do najbliższego zakładu psychiatrycznego czy pakowaniu w kaftan bezpieczeństwa są wciąż powszechne w języku potocznym. Myślę, że każdy słyszał tego typu powiedzenia, przekazywane z pokolenia na pokolenie, gdyż dawniej nie przywiązywano takiej wagi do problemów psychicznych, jak ma to miejsce obecnie. Na szczęście społeczne podejście do zdrowia psychicznego zmieniło się znacząco. Coraz częściej mówimy o nim w kategoriach standardowej wizyty u internisty. Jednak pod koniec XIX wieku opinie były zgoła odmienne, a budowa Tworek stanowiła przełom w postrzeganiu leczenia chorób umysłowych.
Tworki to jedna z dzielnic Pruszkowa, niegdyś owianego gangsterską sławą, i właśnie tam ulokowane jest Mazowieckie Specjalistyczne Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza. Jest to obecna nazwa placówki leczniczej, która prowadzi swoją działalność do dnia dzisiejszego. Patronem jest zasłużony dla polskiej psychiatrii lekarz, pochowany na cmentarzu przyszpitalnym w Tworkach, gdzie spoczywa wielu pracowników szpitala.
Książka w całości poświęcona jest historii lecznicy, w szczególności jej początkom. Z każdą stroną ukazuje się nam także obraz tego, jak na przestrzeni czasu zmieniały się metody leczenia psychologicznego i psychiatrycznego. Co więcej, losy placówki nierozerwalnie przeplatają się z losami Polski, gdyż jej początki sięgają jeszcze czasów zaboru rosyjskiego.
Wszystko zaczyna się w 1891 roku, kiedy to otwarto miejsce, które było jednym z pierwszych tego typu na ziemiach polskich. Co ciekawe, pod uwagę brano różne lokalizacje, wszystkie jednak w pobliżu Warszawy. Tworki wygrały, a duże znaczenie miała bliskość torów kolejowych, co ułatwiało transport chorych. Władze caratu zdecydowały, aby pokryć koszty budowy ze środków z kapitału użytku publicznego. Rosja chciała, by społeczeństwo polskie myślało, że to dzięki niej szpital powstał, lecz prawda była zgoła inna, gdyż była to zasługa polskich lekarzy.
Ważny element stanowi budownictwo i architektura całego kompleksu. Jako pierwszy polski szpital został on wybudowany w układzie pawilonowym, który miał sprzyjać terapii. Dominował styl eklektyczny, łączący neogotyk i elementy klinkierowo-ormiańskie. Ośrodek miał dostarczany prąd, który zapewniał oświetlenie wszystkich budynków, co wówczas było dużą innowacją. Z czasem, w okresie międzywojennym, powstał pomysł rozbudowy w stylu art déco, z zachowaniem klimatu dworkowego. W tym czasie powstał również wspomniany wcześniej cmentarz dla pacjentów i personelu medycznego, którego ówczesna nazwa brzmiała: „Cmentarz przy Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Tworkach”. Na terenie kompleksu znajdowały się także budynki mieszkalne dla pracowników, którzy zamieszkiwali je wraz ze swoimi rodzinami. Utworzono również pierwszy w Polsce specjalistyczny oddział obserwacji sądowo-psychiatrycznych. Inicjatorem pomysłu był Witold Łuniewski, który został pierwszym polskim dyrektorem szpitala po tym, jak zaszczyt ten przypadał wcześniej rosyjskim lekarzom.
Najbardziej zaintrygował mnie fakt, że pierwowzorem postaci doktora Tomasza Judyma z Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego był Rafał Radziwiłłowicz. Od samego początku istnienia szpitala pełnił on funkcję ordynatora, do czasu aż został zdymisjonowany. Prywatnie bardzo dobrze znał się ze Stefanem Żeromskim, który zresztą poślubił siostrę doktora. Te powiązania z kręgami artystycznymi i literackimi dodatkowo podnoszą wartość historyczną i kulturową tego miejsca.
Wplatanie wielu historycznych ciekawostek jest ogromną zaletą książki. Jej kompozycja łączy elementy reportażu, powieści historycznej i biograficznej. Mimo to brakuje mi trochę rozwinięcia dalszych losów szpitala. Przytoczony okres II wojny światowej skupia się głównie na fakcie, że pacjentów nie dotyczyła hitlerowska Akcja T4, polegająca na „eliminacji życia niewartego życia”. Ludzie z różnymi chorobami psychicznymi (i nie tylko) byli mordowani przez nazistów, często w masowych egzekucjach czy obozach koncentracyjnych. W związku z tym Tworki stały się pewnego rodzaju schronieniem dla wielu prześladowanych przez okupantów ludzi, którzy symulowali zaburzenia, aby po prostu przetrwać. Medycy doskonale o tym wiedzieli i zgadzali się na takie procedery — w końcu czasy były straszne. Szkoda, że autor nie poświęcił więcej miejsca na bardziej szczegółowy opis dramatycznej codzienności lekarzy i pacjentów w tym okresie.
Podobną uwagę mam do opisania czasów PRL-u, tutaj znajdziemy wyłącznie namiastkę informacji, które zostały jedynie delikatnie wspomniane. Trochę brakuje mi większego rozwinięcia historii w tym okresie, kiedy to polska psychiatria, jak i cały kraj, przechodziła liczne przemiany ustrojowe i ideologiczne. Z pewnością ten fragment wzbogaciłby całą lekturę.
Obecnie Szpital Tworkowski istnieje po dzień dzisiejszy. Pacjenci wciąż mają w nim miejsce do leczenia i nadzieję na powrót do zdrowia. Miejsce to nie jest tylko zwykłym ośrodkiem zdrowia. To instytucja, która widziała wiele przypadków medycznych, ale również była świadkiem najważniejszych wydarzeń naszej najnowszej historii. Stało się oazą dla chorych i dla pracowników. To dzięki kadrze medycznej z wielu pokoleń i ponadstuletniej historii całość działa również w XXI wieku.
Jagna Jaśkowiak
Czy historia szpitala psychiatrycznego może być materiałem na książkę? Grzegorz Łyś udowodnił, że nie ma ku temu przeszkód, i napisał Przystanek Tworki. Historia pewnego szpitala. Wokół tematu psychiatrii jako nauki medycznej w społeczeństwie narosło wiele mitów i stereotypów. Niestety, żarty o wysyłaniu ludzi do najbliższego zakładu psychiatrycznego czy pakowaniu w kaftan bezpieczeństwa są wciąż powszechne w języku potocznym. Myślę, że każdy słyszał tego typu powiedzenia, przekazywane z pokolenia na pokolenie, gdyż dawniej nie przywiązywano takiej wagi do problemów psychicznych, jak ma to miejsce obecnie. Na szczęście społeczne podejście do zdrowia psychicznego zmieniło się znacząco. Coraz częściej mówimy o nim w kategoriach standardowej wizyty u internisty. Jednak pod koniec XIX wieku opinie były zgoła odmienne, a budowa Tworek stanowiła przełom w postrzeganiu leczenia chorób umysłowych.
Tworki to jedna z dzielnic Pruszkowa, niegdyś owianego gangsterską sławą, i właśnie tam ulokowane jest Mazowieckie Specjalistyczne Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza. Jest to obecna nazwa placówki leczniczej, która prowadzi swoją działalność do dnia dzisiejszego. Patronem jest zasłużony dla polskiej psychiatrii lekarz, pochowany na cmentarzu przyszpitalnym w Tworkach, gdzie spoczywa wielu pracowników szpitala.
Książka w całości poświęcona jest historii lecznicy, w szczególności jej początkom. Z każdą stroną ukazuje się nam także obraz tego, jak na przestrzeni czasu zmieniały się metody leczenia psychologicznego i psychiatrycznego. Co więcej, losy placówki nierozerwalnie przeplatają się z losami Polski, gdyż jej początki sięgają jeszcze czasów zaboru rosyjskiego.
Wszystko zaczyna się w 1891 roku, kiedy to otwarto miejsce, które było jednym z pierwszych tego typu na ziemiach polskich. Co ciekawe, pod uwagę brano różne lokalizacje, wszystkie jednak w pobliżu Warszawy. Tworki wygrały, a duże znaczenie miała bliskość torów kolejowych, co ułatwiało transport chorych. Władze caratu zdecydowały, aby pokryć koszty budowy ze środków z kapitału użytku publicznego. Rosja chciała, by społeczeństwo polskie myślało, że to dzięki niej szpital powstał, lecz prawda była zgoła inna, gdyż była to zasługa polskich lekarzy.
Ważny element stanowi budownictwo i architektura całego kompleksu. Jako pierwszy polski szpital został on wybudowany w układzie pawilonowym, który miał sprzyjać terapii. Dominował styl eklektyczny, łączący neogotyk i elementy klinkierowo-ormiańskie. Ośrodek miał dostarczany prąd, który zapewniał oświetlenie wszystkich budynków, co wówczas było dużą innowacją. Z czasem, w okresie międzywojennym, powstał pomysł rozbudowy w stylu art déco, z zachowaniem klimatu dworkowego. W tym czasie powstał również wspomniany wcześniej cmentarz dla pacjentów i personelu medycznego, którego ówczesna nazwa brzmiała: „Cmentarz przy Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Tworkach”. Na terenie kompleksu znajdowały się także budynki mieszkalne dla pracowników, którzy zamieszkiwali je wraz ze swoimi rodzinami. Utworzono również pierwszy w Polsce specjalistyczny oddział obserwacji sądowo-psychiatrycznych. Inicjatorem pomysłu był Witold Łuniewski, który został pierwszym polskim dyrektorem szpitala po tym, jak zaszczyt ten przypadał wcześniej rosyjskim lekarzom.
Najbardziej zaintrygował mnie fakt, że pierwowzorem postaci doktora Tomasza Judyma z Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego był Rafał Radziwiłłowicz. Od samego początku istnienia szpitala pełnił on funkcję ordynatora, do czasu aż został zdymisjonowany. Prywatnie bardzo dobrze znał się ze Stefanem Żeromskim, który zresztą poślubił siostrę doktora. Te powiązania z kręgami artystycznymi i literackimi dodatkowo podnoszą wartość historyczną i kulturową tego miejsca.
Wplatanie wielu historycznych ciekawostek jest ogromną zaletą książki. Jej kompozycja łączy elementy reportażu, powieści historycznej i biograficznej. Mimo to brakuje mi trochę rozwinięcia dalszych losów szpitala. Przytoczony okres II wojny światowej skupia się głównie na fakcie, że pacjentów nie dotyczyła hitlerowska Akcja T4, polegająca na „eliminacji życia niewartego życia”. Ludzie z różnymi chorobami psychicznymi (i nie tylko) byli mordowani przez nazistów, często w masowych egzekucjach czy obozach koncentracyjnych. W związku z tym Tworki stały się pewnego rodzaju schronieniem dla wielu prześladowanych przez okupantów ludzi, którzy symulowali zaburzenia, aby po prostu przetrwać. Medycy doskonale o tym wiedzieli i zgadzali się na takie procedery — w końcu czasy były straszne. Szkoda, że autor nie poświęcił więcej miejsca na bardziej szczegółowy opis dramatycznej codzienności lekarzy i pacjentów w tym okresie.
Podobną uwagę mam do opisania czasów PRL-u, tutaj znajdziemy wyłącznie namiastkę informacji, które zostały jedynie delikatnie wspomniane. Trochę brakuje mi większego rozwinięcia historii w tym okresie, kiedy to polska psychiatria, jak i cały kraj, przechodziła liczne przemiany ustrojowe i ideologiczne. Z pewnością ten fragment wzbogaciłby całą lekturę.
Obecnie Szpital Tworkowski istnieje po dzień dzisiejszy. Pacjenci wciąż mają w nim miejsce do leczenia i nadzieję na powrót do zdrowia. Miejsce to nie jest tylko zwykłym ośrodkiem zdrowia. To instytucja, która widziała wiele przypadków medycznych, ale również była świadkiem najważniejszych wydarzeń naszej najnowszej historii. Stało się oazą dla chorych i dla pracowników. To dzięki kadrze medycznej z wielu pokoleń i ponadstuletniej historii całość działa również w XXI wieku.
Jagna Jaśkowiak