Co się stało z MTV?

KATEGORIA: Kultura

Music Television to popkulturowy fenomen, który zrewolucjonizował nie tylko telewizję i muzykę. Wychowało się na nim prawdopodobnie miliony młodych ludzi, dla których było aktywnym spotkaniem z ulubionymi artystami. Jednakże “Nothin' lasts forever”, jak zaśpiewał Axl Rose na gali 1992 MTV Video Music Awards, wykonując z Guns N’ Roses i Eltonem Johnem na dwa fortepiany utwór “November Rain”. Otóż 31. grudnia br. z anteny znikną programy MTV. Szok i niedowierzanie? Nie tym razem, ponieważ początek lat dziewięćdziesiątych zmienił oblicze muzycznej stacji telewizyjnej. 

  Zanim na kineskopach pojawił się fragment z transmisji z pierwszego lądowania na Księżycu z 1969 roku i amerykańskie społeczeństwo usłyszało historyczne dziś już zdanie: "Ladies and gentlemen, rock and roll!", teledyski piosenek nie były popularnym zjawiskiem. Muzyka była do słuchania, a nie do oglądania. Z czasem perspektywa się jednak zmieniła, gdyż w telewizji zaczęły pojawiać się programy muzyczne, ukazujące artystów na ekranie, nie tylko w radiu. Sztandarowym przykładem, który wypromował wielu muzyków jest brytyjski “Top of the Pops”. Amerykanie nie zostali bez odpowiedzi i w ten sposób w ramówce pojawił się “PopClips”, choć jego emisja zaledwie trwała rok, było to sprawdzanie terenu pod późniejszą MTV.

  W końcu 1 sierpnia 1981 roku o godzinie 12.01 czasu wschodniego EST rozpoczęła się oficjalna emisja programów stacji. Znamiennie pierwszym zaprezentowanym teledyskiem był utwór zespołu The Buggles o wymownym tytule “Video Killed the Radio Star”. Widać, zamiary twórców kanału, już od początku, były olbrzymie i dość odważne. Mimo, że pozostałe media nie dawały im szans, to jednak oglądalność przez młodych ludzi znacząco przyczyniła się do późniejszego szczytu popularności. 

  A czym było to dla młodzieży? Z pewnością, czymś co przybliżało ich do muzyków, których wcześniej słyszeli w radiu lub na kasetach magnetofonowych. Teraz mogli ich zobaczyć w telewizji, zobaczyć jak się ubierają, malują, stylizują fryzury… Poniekąd w ten sposób tworzyli style, które potem królowały na ulicach. Dzisiaj szukamy inspiracji modowych w telefonie, a wówczas rolę tę pełnił telewizor. Nie istniał TikTok i Instagram, MTV kształtowało trendy, stworzyło osobną kulturę masową. Całość dokładnie zaplanowanych i przemyślanych działań promocji zapewniło wręcz idealny przykład robienia dobrego PR’u. Specjalnie przygotowana kampania reklamowa pt. “I Want My MTV” jest tego dowodem. Słysząc to zdanie, mam w głowie piosenkę “Money for Nothing” autorstwa Dire Straits - to wcale nie jest przypadek. Zaczyna się ona osobliwym wstępem, gdzie owe zdanie jest w kółko powtarzane, następnie dochodzą coraz to głośniejsze dźwięki rozwijającej się perkusji, aż w końcu jest wyczekiwany efekt, kultowa solówka Marka Knopflera. W jakim celu to opisuje? Ten utwór został wykorzystany w autopromocji stacji, zresztą sami twórcy do jego napisania zostali natchnieni przez teledyski w MTV. Ciekawostką jest, że gdy europejska filia MTV Europe rozpoczęła nadawanie, jej otwarciu towarzyszyła owa piosenka na ekranach Europejek i Europejczyków. Co ważne, wtedy już podstawę wizualną stanowiły grafiki nie do podrobienia, utrzymujące stylistykę trochę wielobarwnego kiczu, a trochę wyjątkowości, co z pewnością było adekwatne do szalonych lat osiemdziesiątych. 

  Wraz z rozwojem przyciągających oko kolorowych ilustracji z dodatkiem muzyki zauważono pewien trend i twórcy sztuki oraz reklamy zaczęli go wykorzystywać. Wtedy, gdy seriale emitowane były przez stacje telewizyjne i gromadziły miliony widzów, była to idealna szansa, aby przenieść formę teledysku do świata filmowego. Ta funkcja przypadła serialowi “Miami Vice”, o którym pisać dużo nie trzeba. Już sama estetyka logo serii o dwóch policjantach optycznie zbliżała nas skojarzeniami do logo MTV. Jednak pierwsze skrzypce niewątpliwie odgrywała ścieżka dźwiękowa - “Crockett’s Theme” w wykonaniu Jana Hammera powiewa typowym klimatem amerykańskich “ejtisów”. Pojedyncze sceny równie dobrze mogłyby stanowić osobne, alternatywne teledyski do prezentowanych w tle fabuły piosenek, o czym świadczy niezapomniana sekwencja z utworem Phila Collinsa „In the air tonight”. Srebrny ekran także był pod wyraźnym wpływem muzycznej telewizji, co pokazują filmy tj. “Flashdance”, "Footloose", czy “Dirty Dancing”. Często specjalnie tworzono zupełnie nowe kompozycje, które stawały się sławniejsze od samego filmu. Oprócz seansów, dźwiękowy koncept zaczęto wykorzystywać komercyjnie. Reklamy puszczane między programami zawierały elementy teledysku, angażując w to wiele wokalistek i wokalistów w okresie popularności. 

  MTV miało wiele blasków, lecz niestety niektóre działania rzucają przykry cień na legendę stacji. Pojawia się to przy okazji stosowanej cenzury i nierównego traktowania niektórych artystów. Z wiadomych względów nie wszystkie piosenki mogły zostać przekazane do szerokiej publiczności, dlatego musiały one przejść korektę. Pojedyncze słowa zostały zmienione, w taki sposób, aby nikogo nie obrażały, co było paradoksem, gdyż wersje zawierające “zakazane” słowa można było spokojnie nabyć na nośnikach analogowych do odsłuchu. Pojawiały się również takie sytuacje, w których to emisja była przesuwana po godzinie 21.00, ponieważ pokazano według stacji za dużo, co spotkało np. Cher z dobrze znanym “ If I Could Turn Back Time”, stwierdzono wtedy, że wokalistka jest zbyt skąpo ubrana. Jednak najbardziej radykalnym krokiem był twór tzw. zakazanych teledysków. Twór ten krąży w przestrzeni Internetu, jako lista, gdzie przewijają się tacy artyści jak: Madonna z  “Justify My Love” i kilka innych (Madonnie często się obrywało), Soundgarden z “Jesus Christ Pose”, Megadeth z “In My Darkest Hour”, Queen z “I Want to Break Free” i wielu innych. Niechlubnym zachowaniem w historii jest niedopuszczanie twórczości czarnoskórych na antenę. Wszystko zmieniło się, gdy w 1983 roku wyemitowano “Billie Jean” Michaela Jacksona, za sprawą którego gościli następnie, takie gwiazdy jak Whitney Houston i Prince, którzy do dziś są uważani za ikony muzyki pop. Wspomniany Jackson, jak już się zjawił to zadomowił się bardzo dobrze. Chociażby czternastominutowy “Thriller” to jest kunszt teledysku oraz późniejsze produkcje. Nie ulega dyskusji, że ten człowiek zawładnął telewizją (i nie tylko) na wiele lat. Inną sprawą jest, że akurat on reprezentował pop, a podobną popularnością cieszył się rock. Uważam, że warto o tym wspomnieć, gdyż coraz częściej mówi się o upadku rocka, na rzecz innych gatunków. Nie chcę dywagować, czy tak jest, jednak wtedy kompozycje tego gatunku zajmowały wysokie miejsca na różnych notowaniach list przebojów, a nasza telewizja transmitowała specjalne programy poświęcone tej tematyce - chciała szerzej dotrzeć do fanów hard rocka i metalu. 

  Idąc za ciosem wyznaczania, co jest modne, w 1984 zaczęto przyznawać MTV Video Music Awards. Oczywiście każdemu rozdaniu towarzyszą coroczne gale ich wręczenia oraz występy nominowanych i laureatów. Wiele z nich zapisało się w sposób szczególny na kartach historii muzyki. Do rekordzistek laurów należą Beyoncé (24), Madonna (20) i Lady Gaga (18). Kategorie zmieniały się na przestrzeni lat, lecz najważniejsza jest stała do dziś - bez zaskoczeń to teledysk roku. 

  Czas nie stał w miejscu, młodzi ludzie słuchali ciągle muzyki, ale potrzeby rynku się zmieniały, jaką odpowiedź na to miało MTV? Otwarto lokalne odziały na kontynentach i dalej dla konkretnych krajów, celem była promocja artystów nie tylko z USA czy UK. To pokazuje, że mamy do czynienia ze skalą globalną. Niestety w 1992 roku nastąpił początek końca, rozpoczęto nadawanie pierwszego reality show. Od tej pory z roku na rok bloki teledyskowe zostały zastąpione rosnącą ilością tego typu programów. Gdzie się podziała muzyka? Priorytety właścicieli stacji się zmieniły, a to co zmieniło sztukę teledysków, już raczej nie wróci. Wydaje się naturalnym, że w dobie YouTube nie ma miejsca na twory takie jak MTV. Możemy udawać, że tak nie jest, lecz zadajmy sobie pytanie (retoryczne); kto dziś z młodych ludzi ogląda codziennie przynajmniej przez godzinę telewizję?

  Jednak melancholia popkultury poprzednich dziesięcioleci co chwilę wraca do łask, więc czy tak szybko zapomnimy o MTV? Szczerze, wątpię. Spójrzmy na to z trochę innej perspektywy, zostawiając telewizję. Kultura tworzenia i oglądania teledysków jest wciąż obecna. Prawdą jest, że przeżywamy to w innej formie, jednak ciągle wyczekujemy, aż nasi ulubieni artyści i zespoły opublikują nowe filmowe, krótkie formy do swoich utworów. Myślę, że to zdecydowanie pokłosie obecności w przestrzeni medialnej stacji muzycznych. Nie zapominajmy, że MTV nie było jedyne w swojej niszy, owszem było pionierem, lecz z czasem powstały różne inne kanały prezentujące muzyków w TV. Twórcy trafili na swój czas i bardzo dobrze go wykorzystali. 

Jagna Jaśkowiak

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK