Ostatni taki sezon
KATEGORIA: Sport
Max Verstappen do ostatniego wyścigu walczył o mistrzostwo świata, ale ostatecznie to Lando Norris może cieszyć się z końcowego triumfu. Holendrowi do piątego w karierze tytułu zabrakło zaledwie dwóch punktów. McLaren mistrzostwo konstruktorów zapewnił sobie już w Singapurze. Kto również może się cieszyć z zakończonego 7 grudnia sezonu Formuły 1, a kto wolałby o nim zapomnieć?
Jeszcze przed Grand Prix Włoch wydawało się, że walka o mistrzostwo świata kierowców rozstrzygnie się wewnątrz McLarena – pomiędzy prowadzącym wówczas w klasyfikacji generalnej Australijczykiem Oscarem Piastrim a Lando Norrisem. I właśnie wtedy do walki o końcowy triumf włączył się Max Verstappen. Czterokrotny mistrz świata tracił do lidera rywalizacji aż 104 punkty. Od weekendu w Holandii (tydzień przed wyścigiem na Monzy) zawodnik z numerem #1 kończył każdy wyścig na podium. To jednak nie wystarczyło, żeby wygrać z Lando Norrisem.
Sezon rozstrzygnięty w Hiszpanii?
Trzeba jednak pamiętać o tym, że Holender w tym sezonie dysponował słabszym bolidem, niż jego rywale z McLarena. Już sam fakt, że takim samochodem potrafił w drugiej części sezonu podjąć pogoń za duetem Norris/Piastri świadczy o jego wysokich umiejętnościach. Kierowcy ekipy z Milton Keynes nie pokazywali jednak porównywalnego poziomu przez cały sezon. Już po dwóch wyścigach zrezygnowano z usług Nowozelandczyka Liama Lawsona, przesuwając go do juniorskiego zespołu Racing Bulls. W jego miejsce awansowany został Yuki Tsunoda, który nie imponował formą do tego czasu i nie inaczej było tym razem. Znany z wybuchowego charakteru Japończyk zakończył sezon dopiero na 17. miejscu, za obydwoma kierowcami Racing Bulls.
Dobre wyniki Verstappena przyszły jednak w parze z błędami McLarena. Mowa tu chociażby o GP Włoch, gdzie ekipa z Woking poprosiła Oscara Piastriego o oddanie pozycji wolniejszemu Lando Norrisowi. Wywołało to oskarżenia o faworyzowanie brytyjskiego kierowcy. Dwa wyścigi w Stanach Zjednoczonych (Austin i Las Vegas) okazały się dla McLarena zupełnie nieudane. W czasie sprintu w Austin Piastri i Norris zderzyli się ze sobą i wyeliminowali z rywalizacji o triumf, a w czasie głównego wyścigu Brytyjczyk utknął za Charlesem Leclerkiem (Ferrari), a kiedy ostatecznie go wyprzedził, na walkę o zwycięstwo z Maxem Verstappenem było już za późno. Z wyścigu w Las Vegas z kolei obaj kierowcy McLarena zostali zdyskwalifikowani. W Katarze natomiast nie dość, że Lando Norris stracił prowadzenie na rzecz Verstappena już na starcie, to wyścig skończył się kompromitacją strategów z McLarena. Kiedy na siódmym okrążeniu na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, ani Piastri, ani Norris nie zjechali po nowe opony. Inną decyzję podjęła jednak szefowa strategii Red Bulla Hannah Schmitz, która zaleciła Verstappenowi zjazd po nowe opony. Opłaciło się. Obrońca tytułu pewnie wygrał wyścig przed Oscarem Piastrim, z kolei Lando Norris utknął za Kimim Antonellim (Mercedes) i wyprzedził go dopiero, gdy młody Włoch popełnił błąd. Brytyjczyk nie był w stanie poradzić sobie z Carlosem Sainzem (Williams) i skończył zmagania tuż za podium.
Czy oznacza to, że Red Bull nie popełniał strategicznych błędów w tym sezonie? Niezupełnie. Taki wydarzył się w wyścigu o GP Hiszpanii, kiedy Maxowi Verstappenowi w czasie samochodu bezpieczeństwa założone zostały twarde opony (Holender tylko takie opony miał do dyspozycji), podczas gdy pozostali rywale założyli miękką mieszankę. Różnice w tempie były widoczne od razu – Holender najpierw stracił trzecią lokatę na rzecz Leclerka, a następnie także czwarte miejsce na rzecz George’a Russella (Mercedes). Czterokrotny mistrz świata w czasie obrony pozycji wjechał w samochód byłego kolegi Roberta Kubicy z Williamsa, co skończyło się dla niego karą 10 sekund i cofnięciem na 10. miejsce.
Oczywiście, również Lando Norris pokazywał wysoki poziom. Tak było m.in. w Meksyku, gdzie – tak naprawdę – mógł rywalizować tylko sam ze sobą i ani Verstappen, ani Piastri nie byli w stanie do niego dorównać. Najbliżej był Charles Leclerc (był drugi), ale i on dojechał do mety z aż półminutową stratą. W Brazylii sytuacja wyglądała podobnie – Norris zdominował sprint, kwalifikacje i pewnie wygrał wyścig. Warto w tym miejscu przypomnieć jednak o Maxie Verstappenie, który zaczął wyścig z alei serwisowej, a i tak prezentował świetne tempo i dojechał na trzeciej pozycji.
Pozytywne zaskoczenia i wielkie rozczarowanie
W zakończonym na początku grudnia sezonie zobaczyliśmy aż 7 debiutantów – wspominanych już powyżej Kimiego Antonellego i Liama Lawsona (ścigał się już w kilku wyścigach w 2023 i 2024 r., ale to jest jego pierwszy pełny sezon), Isacka Hadjara (Racing Bulls), Olliego Bearmana (Haas), Gabriela Bortoleto (Sauber), oraz Jacka Doohana i Franco Colapinto (obaj Alpine). Ich poziom pozostawał jednak bardzo zróżnicowany. Dobrze prezentowali się Hadjar (trzeci w Holandii) i Antonelli (drugi w Brazylii, trzeci w Kanadzie i Las Vegas), ale jego forma była mocno nierówna (w 9 wyścigach w Europie zdobył zaledwie… 3 punkty, tam lepiej szło mu eliminowanie rywali – Maxa Verstappena w Austrii i Charlesa Leclerca w Holandii). Przyzwoicie zaprezentował się także Bearman, który rundę w Meksyku zakończył tuż za podium (co było jego najlepszym wynikiem w tym sezonie). Młody Brytyjczyk jest wobec tego faworytem do zastąpienia Lewisa Hamiltona w Ferrari, zwłaszcza że ma już za sobą jeden wyścig w tym zespole (GP Arabii Saudyjskiej w 2024 r., kiedy zastąpił zmagającego się z zapaleniem wyrostka robaczkowego Carlosa Sainza).
W tym sezonie mogliśmy zobaczyć mniej oczywistych zdobywców podium. W Wielkiej Brytanii po raz pierwszy w czołowej trójce zameldował się jeżdżący w Formule 1 od 15 lat Nico Hulkenberg (Sauber). Na Silverstone Niemiec okazał się szybszy od Lewisa Hamiltona. Dla szwajcarskiej ekipy było to pierwsze podium od 2012 r. i ostatnie w historii – od przyszłego sezonu jej miejsce zajmie fabryczny zespół Audi. Swój najlepszy od 2017 r. sezon zanotował także Williams. Stajnia z Grove zajęła 5. miejsce w klasyfikacji zespołowej, a jej nowy nabytek – Carlos Sainz – dwukrotnie meldował się na trzecim miejscu (w Azerbejdżanie i Katarze). Obydwaj kierowcy ukończyli sezon w czołowej dziesiątce – Alexander Albon był 8. (najlepszy wynik kierowcy Williamsa od 2016 r.), Sainz znalazł się tuż za nim. Williams pokonał wewnętrzne problemy, które trawiły zespół od końca współpracy z BMW w 2005 r. (z małym okresem stabilizacji w latach 2014-16). Czy wróci na szczyt Formuły 1? Czas pokaże.
O tym sezonie kibice Ferrari woleliby zapomnieć. Ekipa z Maranello nie wygrała w tym sezonie żadnego wyścigu (co wydarzyło się po raz pierwszy od czterech lat), a Lewis Hamilton po raz pierwszy w karierze zakończył rok bez podium. Siedmiokrotny mistrz świata w końcówce sezonu aż trzy razy z rzędu odpadał z kwalifikacji już po pierwszej części. Jeśli liczyć do tego kwalifikacje do sprintu w Katarze, to Hamilton wyrównał niechlubny rekord Giancarlo Fischelli z 2009 r., który także w ostatniej fazie roku kończył sobotę na pierwszym etapie. Do historii przejdzie także Grand Prix Węgier. Po kwalifikacjach wydawało się, że są powody do optymizmu. Jedyne pole position w tym sezonie zdobył bowiem Charles Leclerc. Monakijczyk na początku wyścigu prezentował solidne tempo, jednak im bliżej końca, tym było gorzej i Leclerc spadł poza podium, a poza tym skończył wyścig z pięciosekundową karą. Trudno było nie czuć frustracji, patrząc na dyspozycję Ferrari. Stajnia z Maranello ostatnie mistrzostwo konstruktorów zdobyła ostatni raz w 2008 r., mistrzostwo kierowców rok wcześniej. Jak Scuderia spisze się w przyszłym sezonie, gdy w życie wejdą nowe regulacje?
Nowe silniki i pożegnanie z DRS-em
Bo właśnie od nowego sezonu Formuła 1 wprowadzi nowe regulacje. Bolidy będą mniejsze i lżejsze od obecnych, ale to nie jedyna zmiana. Zniknie system DRS (regulował on ustawienie tylnego skrzydła w wybranych fragmentach toru), który zostanie zastąpiony aktywną aerodynamiką i trybem wyprzedzania. Pierwsza z tych zmian oznacza, że nie tylko tylne, ale również przednie skrzydło będą pracowały w dwóch trybach – na prostych będą się otwierały (tryb X), na zakrętach będą one zamknięte (tryb Z). Tryb wyprzedzania natomiast oznacza możliwość zastosowania dodatkowej mocy (do 337 km/h) w razie bezpośredniej walki na torze. Zmienią się także same silniki – pozostaną one hybrydą silnika spalinowego (V6 z turbodoładowaniem) i elektrycznego (którego moc wzrośnie ze 120 do 350 kilowatów), dzięki czemu ich konstrukcje będą prostsze i tańsze.
Niższe bariery wejścia oznaczają wejście nowych producentów. Do Formuły 1 po 21 latach jako dostawca silników powraca Ford, który będzie współpracował z Red Bullem i jego juniorskim zespołem Racing Bulls. Audi – nowy zespół w stawce, który zastąpi Saubera – zamierza samodzielnie produkować silniki do swojego auta. Innego dostawcę silnika pozyskał również Aston Martin, który zamieni jednostki Mercedesa na te Hondy. Z Formuły 1 po 48 latach wycofuje się natomiast Renault, które w ostatnich latach dostarczało silniki swojej fabrycznej ekipie Alpine. Zespół z Enstone będzie korzystać z jednostek Mercedesa. W stawce pojawi się także nowa ekipa, którą będzie Cadillac. Kierowcami drugiego amerykańskiego zespołu Formuły 1 będą Fin Valtteri Bottas (kiedyś Williams i Mercedes) oraz Meksykanin Sergio Perez (kiedyś Sauber, Force India i Red Bull). Amerykanie swój silnik planują wprowadzić od sezonu 2028, a do tego czasu będą korzystali z jednostek Ferrari.
Ostatni sezon nie był tak wyrównany, jak 2024, w wyścigach brakowało emocji na torze, ale jednocześnie ten rok przyniósł nam sensacyjne podia Hadjara i Sainza, remontadę Maxa Verstappena w drugiej połowie roku, czy rewelacyjne debiuty młodych kierowców (szczególnie Hadjara i Antonellego). Formuła 1 w nowej odsłonie wróci już 8 marca – inauguracja sezonu odbędzie się w Australii.
Autor: Jacek Dobiański
Jeszcze przed Grand Prix Włoch wydawało się, że walka o mistrzostwo świata kierowców rozstrzygnie się wewnątrz McLarena – pomiędzy prowadzącym wówczas w klasyfikacji generalnej Australijczykiem Oscarem Piastrim a Lando Norrisem. I właśnie wtedy do walki o końcowy triumf włączył się Max Verstappen. Czterokrotny mistrz świata tracił do lidera rywalizacji aż 104 punkty. Od weekendu w Holandii (tydzień przed wyścigiem na Monzy) zawodnik z numerem #1 kończył każdy wyścig na podium. To jednak nie wystarczyło, żeby wygrać z Lando Norrisem.
Sezon rozstrzygnięty w Hiszpanii?
Trzeba jednak pamiętać o tym, że Holender w tym sezonie dysponował słabszym bolidem, niż jego rywale z McLarena. Już sam fakt, że takim samochodem potrafił w drugiej części sezonu podjąć pogoń za duetem Norris/Piastri świadczy o jego wysokich umiejętnościach. Kierowcy ekipy z Milton Keynes nie pokazywali jednak porównywalnego poziomu przez cały sezon. Już po dwóch wyścigach zrezygnowano z usług Nowozelandczyka Liama Lawsona, przesuwając go do juniorskiego zespołu Racing Bulls. W jego miejsce awansowany został Yuki Tsunoda, który nie imponował formą do tego czasu i nie inaczej było tym razem. Znany z wybuchowego charakteru Japończyk zakończył sezon dopiero na 17. miejscu, za obydwoma kierowcami Racing Bulls.
Dobre wyniki Verstappena przyszły jednak w parze z błędami McLarena. Mowa tu chociażby o GP Włoch, gdzie ekipa z Woking poprosiła Oscara Piastriego o oddanie pozycji wolniejszemu Lando Norrisowi. Wywołało to oskarżenia o faworyzowanie brytyjskiego kierowcy. Dwa wyścigi w Stanach Zjednoczonych (Austin i Las Vegas) okazały się dla McLarena zupełnie nieudane. W czasie sprintu w Austin Piastri i Norris zderzyli się ze sobą i wyeliminowali z rywalizacji o triumf, a w czasie głównego wyścigu Brytyjczyk utknął za Charlesem Leclerkiem (Ferrari), a kiedy ostatecznie go wyprzedził, na walkę o zwycięstwo z Maxem Verstappenem było już za późno. Z wyścigu w Las Vegas z kolei obaj kierowcy McLarena zostali zdyskwalifikowani. W Katarze natomiast nie dość, że Lando Norris stracił prowadzenie na rzecz Verstappena już na starcie, to wyścig skończył się kompromitacją strategów z McLarena. Kiedy na siódmym okrążeniu na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, ani Piastri, ani Norris nie zjechali po nowe opony. Inną decyzję podjęła jednak szefowa strategii Red Bulla Hannah Schmitz, która zaleciła Verstappenowi zjazd po nowe opony. Opłaciło się. Obrońca tytułu pewnie wygrał wyścig przed Oscarem Piastrim, z kolei Lando Norris utknął za Kimim Antonellim (Mercedes) i wyprzedził go dopiero, gdy młody Włoch popełnił błąd. Brytyjczyk nie był w stanie poradzić sobie z Carlosem Sainzem (Williams) i skończył zmagania tuż za podium.
Czy oznacza to, że Red Bull nie popełniał strategicznych błędów w tym sezonie? Niezupełnie. Taki wydarzył się w wyścigu o GP Hiszpanii, kiedy Maxowi Verstappenowi w czasie samochodu bezpieczeństwa założone zostały twarde opony (Holender tylko takie opony miał do dyspozycji), podczas gdy pozostali rywale założyli miękką mieszankę. Różnice w tempie były widoczne od razu – Holender najpierw stracił trzecią lokatę na rzecz Leclerka, a następnie także czwarte miejsce na rzecz George’a Russella (Mercedes). Czterokrotny mistrz świata w czasie obrony pozycji wjechał w samochód byłego kolegi Roberta Kubicy z Williamsa, co skończyło się dla niego karą 10 sekund i cofnięciem na 10. miejsce.
Oczywiście, również Lando Norris pokazywał wysoki poziom. Tak było m.in. w Meksyku, gdzie – tak naprawdę – mógł rywalizować tylko sam ze sobą i ani Verstappen, ani Piastri nie byli w stanie do niego dorównać. Najbliżej był Charles Leclerc (był drugi), ale i on dojechał do mety z aż półminutową stratą. W Brazylii sytuacja wyglądała podobnie – Norris zdominował sprint, kwalifikacje i pewnie wygrał wyścig. Warto w tym miejscu przypomnieć jednak o Maxie Verstappenie, który zaczął wyścig z alei serwisowej, a i tak prezentował świetne tempo i dojechał na trzeciej pozycji.
Pozytywne zaskoczenia i wielkie rozczarowanie
W zakończonym na początku grudnia sezonie zobaczyliśmy aż 7 debiutantów – wspominanych już powyżej Kimiego Antonellego i Liama Lawsona (ścigał się już w kilku wyścigach w 2023 i 2024 r., ale to jest jego pierwszy pełny sezon), Isacka Hadjara (Racing Bulls), Olliego Bearmana (Haas), Gabriela Bortoleto (Sauber), oraz Jacka Doohana i Franco Colapinto (obaj Alpine). Ich poziom pozostawał jednak bardzo zróżnicowany. Dobrze prezentowali się Hadjar (trzeci w Holandii) i Antonelli (drugi w Brazylii, trzeci w Kanadzie i Las Vegas), ale jego forma była mocno nierówna (w 9 wyścigach w Europie zdobył zaledwie… 3 punkty, tam lepiej szło mu eliminowanie rywali – Maxa Verstappena w Austrii i Charlesa Leclerca w Holandii). Przyzwoicie zaprezentował się także Bearman, który rundę w Meksyku zakończył tuż za podium (co było jego najlepszym wynikiem w tym sezonie). Młody Brytyjczyk jest wobec tego faworytem do zastąpienia Lewisa Hamiltona w Ferrari, zwłaszcza że ma już za sobą jeden wyścig w tym zespole (GP Arabii Saudyjskiej w 2024 r., kiedy zastąpił zmagającego się z zapaleniem wyrostka robaczkowego Carlosa Sainza).
W tym sezonie mogliśmy zobaczyć mniej oczywistych zdobywców podium. W Wielkiej Brytanii po raz pierwszy w czołowej trójce zameldował się jeżdżący w Formule 1 od 15 lat Nico Hulkenberg (Sauber). Na Silverstone Niemiec okazał się szybszy od Lewisa Hamiltona. Dla szwajcarskiej ekipy było to pierwsze podium od 2012 r. i ostatnie w historii – od przyszłego sezonu jej miejsce zajmie fabryczny zespół Audi. Swój najlepszy od 2017 r. sezon zanotował także Williams. Stajnia z Grove zajęła 5. miejsce w klasyfikacji zespołowej, a jej nowy nabytek – Carlos Sainz – dwukrotnie meldował się na trzecim miejscu (w Azerbejdżanie i Katarze). Obydwaj kierowcy ukończyli sezon w czołowej dziesiątce – Alexander Albon był 8. (najlepszy wynik kierowcy Williamsa od 2016 r.), Sainz znalazł się tuż za nim. Williams pokonał wewnętrzne problemy, które trawiły zespół od końca współpracy z BMW w 2005 r. (z małym okresem stabilizacji w latach 2014-16). Czy wróci na szczyt Formuły 1? Czas pokaże.
O tym sezonie kibice Ferrari woleliby zapomnieć. Ekipa z Maranello nie wygrała w tym sezonie żadnego wyścigu (co wydarzyło się po raz pierwszy od czterech lat), a Lewis Hamilton po raz pierwszy w karierze zakończył rok bez podium. Siedmiokrotny mistrz świata w końcówce sezonu aż trzy razy z rzędu odpadał z kwalifikacji już po pierwszej części. Jeśli liczyć do tego kwalifikacje do sprintu w Katarze, to Hamilton wyrównał niechlubny rekord Giancarlo Fischelli z 2009 r., który także w ostatniej fazie roku kończył sobotę na pierwszym etapie. Do historii przejdzie także Grand Prix Węgier. Po kwalifikacjach wydawało się, że są powody do optymizmu. Jedyne pole position w tym sezonie zdobył bowiem Charles Leclerc. Monakijczyk na początku wyścigu prezentował solidne tempo, jednak im bliżej końca, tym było gorzej i Leclerc spadł poza podium, a poza tym skończył wyścig z pięciosekundową karą. Trudno było nie czuć frustracji, patrząc na dyspozycję Ferrari. Stajnia z Maranello ostatnie mistrzostwo konstruktorów zdobyła ostatni raz w 2008 r., mistrzostwo kierowców rok wcześniej. Jak Scuderia spisze się w przyszłym sezonie, gdy w życie wejdą nowe regulacje?
Nowe silniki i pożegnanie z DRS-em
Bo właśnie od nowego sezonu Formuła 1 wprowadzi nowe regulacje. Bolidy będą mniejsze i lżejsze od obecnych, ale to nie jedyna zmiana. Zniknie system DRS (regulował on ustawienie tylnego skrzydła w wybranych fragmentach toru), który zostanie zastąpiony aktywną aerodynamiką i trybem wyprzedzania. Pierwsza z tych zmian oznacza, że nie tylko tylne, ale również przednie skrzydło będą pracowały w dwóch trybach – na prostych będą się otwierały (tryb X), na zakrętach będą one zamknięte (tryb Z). Tryb wyprzedzania natomiast oznacza możliwość zastosowania dodatkowej mocy (do 337 km/h) w razie bezpośredniej walki na torze. Zmienią się także same silniki – pozostaną one hybrydą silnika spalinowego (V6 z turbodoładowaniem) i elektrycznego (którego moc wzrośnie ze 120 do 350 kilowatów), dzięki czemu ich konstrukcje będą prostsze i tańsze.
Niższe bariery wejścia oznaczają wejście nowych producentów. Do Formuły 1 po 21 latach jako dostawca silników powraca Ford, który będzie współpracował z Red Bullem i jego juniorskim zespołem Racing Bulls. Audi – nowy zespół w stawce, który zastąpi Saubera – zamierza samodzielnie produkować silniki do swojego auta. Innego dostawcę silnika pozyskał również Aston Martin, który zamieni jednostki Mercedesa na te Hondy. Z Formuły 1 po 48 latach wycofuje się natomiast Renault, które w ostatnich latach dostarczało silniki swojej fabrycznej ekipie Alpine. Zespół z Enstone będzie korzystać z jednostek Mercedesa. W stawce pojawi się także nowa ekipa, którą będzie Cadillac. Kierowcami drugiego amerykańskiego zespołu Formuły 1 będą Fin Valtteri Bottas (kiedyś Williams i Mercedes) oraz Meksykanin Sergio Perez (kiedyś Sauber, Force India i Red Bull). Amerykanie swój silnik planują wprowadzić od sezonu 2028, a do tego czasu będą korzystali z jednostek Ferrari.
Ostatni sezon nie był tak wyrównany, jak 2024, w wyścigach brakowało emocji na torze, ale jednocześnie ten rok przyniósł nam sensacyjne podia Hadjara i Sainza, remontadę Maxa Verstappena w drugiej połowie roku, czy rewelacyjne debiuty młodych kierowców (szczególnie Hadjara i Antonellego). Formuła 1 w nowej odsłonie wróci już 8 marca – inauguracja sezonu odbędzie się w Australii.
Autor: Jacek Dobiański